Dzieje świątyni jerozolimskiej

Z ks. prof. Mariuszem Rosikiem rozmawia ks. dr Piotr Przyborek

Dlaczego dla Żydów tak ważna była świątynia jerozolimska, mimo że w czasie, kiedy ona powstawała, istniały inne miejsca kultu?

Żydzi byli przekonani, że w miejscu najświętszym świątyni znajduje się skała, od której Bóg miał zacząć stwarzanie świata. Oczywiście jest to legenda, bo w biblijnym opisie stworzenia nie ma mowy o niczym takim, ale na podstawie tej legendy powstało przekonanie, że świątynia żydowska jest centrum wszechświata. Dodatkowo Bóg sam wybrał sobie świątynię na mieszkanie. Święty Bóg mieszka w niebie, a na ziemi jest tylko jedno miejsce, gdzie przebywa Boska obecność, co oznacza, że jest to miejsce absolutnie centralne w świecie. Zresztą ta idea, że Bóg przebywa na górze, a na dół schodzi, żeby spotkać się z ludźmi, była obecna też w innych religiach w starożytności.

A i my też patrzymy w niebo… 

Tak, my patrzymy w niebo, gdy myślimy o Panu Bogu, natomiast gdy Żyd w czasach Jezusa myślał „Bóg”, to jego myśl nie wędrowała w górę, ale do świątyni, horyzontalnie, bo tam właśnie Bóg zamieszkał, na górze Moria. 

Świątynia znajdowała się na wzniesieniu. 

Tak, dlatego pielgrzymka do świątyni nazywała się alia, czyli po hebrajsku „wstępowanie”, i dlatego też psalmy pielgrzymie nazwane są stopniami albo psalmami wstępowania, bo się wstępuje na szczyt góry. 

Co wiemy na temat pierwszej świątyni zbudowanej przez Salomona? Na czym była wzorowana?

Kłopot polega na tym, że nie wiemy, czy w ogóle była. Dzisiaj często podważa się istnienie pierwszej świątyni. Wspomina o niej Pismo Święte i inne źródła pisane, np. Józef Flawiusz czy Filon z Aleksandrii, ale te również bazują na Biblii. Brakuje dowodów archeologicznych, które mogłyby w stu procentach potwierdzić istnienie świątyni Salomona. W każdym razie wydaje się, że świątynia ta musiała być dużo mniejsza niż by to wynikało z biblijnych opisów. Jeśli zaś chodzi o wzorce, to w Starym Testamencie zwracają uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze, dowiadujemy się, że świątynia ziemska ma swój niebiański model, na którym miał się wzorować Salomon. Prawdziwa świątynia była w niebie, a tu na ziemi istniało jedynie jej odbicie. Druga ważna rzecz to taka, że pierwowzorem świątyni był namiot spotkania. Kiedy Izraelici wędrowali, najprawdopodobniej w XIII wieku, 40 lat przez pustynię, to tam właśnie Mojżesz spotykał się z Bogiem. Przed wejściem do namiotu znajdował się też ołtarz całopalenia, na którym składano ofiary, natomiast w jego wnętrzu przechowywano najświętszy religijny przedmiot: Arkę Przymierza z tablicami Dekalogu.

Dlaczego na lokalizację świątyni wybrano akurat górę Moria w Jerozolimie? 

Sam fakt, że świątynia pojawia się w Jerozolimie, jest logiczny: skoro Jerozolima jest stolicą, to wypada, żeby tam była świątynia. Tam też, do Jerozolimy, wprowadzono Arkę Przymierza. A dlaczego góra Moria, czyli inaczej góra Syjon? Wydaje się, że to miejsce zostało wskazane przez Boga jako lokalizacja świątyni z tego powodu, że pierwszy patriarcha narodu wybranego, czyli Abraham, tam miał złożyć swojego syna Izaaka w ofierze. Świątynia jest więc kontynuacją historii narodu wybranego przez Boga, zapoczątkowaną na górze Moria.

Jakie były najważniejsze wydarzenia w historii pierwszej świątyni? 

Po pierwsze, samo jej powstanie. Wiemy z Biblii, że moment konsekracji świątyni był niezwykle uroczysty. Wtedy to Bóg zamieszkał w świątyni. Biblia Tysiąclecia podaje, że kiedy chwała Pańska potężnie wypełniła świątynię, znajdujący się w niej kapłani nie mogli tam dłużej „pozostać”. W oryginale hebrajskim użyto w tym miejscu czasownika amad, czyli  „stać”, co znaczy, że kapłani nie mogli ustać na nogach, upadali przed chwałą Bożą. Konsekracja miała miejsce około 950 roku, a już w 930 roku dochodzi do podziału na dwa państwa, właśnie z powodu świątyni. Król Salomon tak prowadził budowę, że część mieszkańców, zwłaszcza Jerozolimy i Judei, była zobowiązana do prac fizycznych. Inni, zwłaszcza ci z północy, musieli płacić na ten cel podatki. To doprowadziło do wewnętrznych napięć i podziałów, i ostatecznie w 930 roku zostały utworzone dwa państwa. Świątynia pozostała w Jerozolimie, w mniejszej Judzie, natomiast większe państwo północne – Izrael, ze stolicą w Samarii, zostało pozbawione świątyni. Wtedy też powstały dwa ważne ośrodki kultu, wedle prawa żydowskiego nielegalne, w Dan i Betel. Postawiono dwie świątynie, można powiedzieć – analogiczne do tej w Jerozolimie, aczkolwiek badania archeologów pokazują, że czczono tam nie tylko Boga Jahwe, ale też  Aszerę, czyli bóstwa pogańskie. Z punktu widzenia normatywnego judaizmu tamte miejsca należało uznać za pogańskie, a sprawowanie w nich kultu za niezgodne z prawem. 

Kolejny ważny moment w historii świątyni jerozolimskiej nastąpił po ataku Asyrii na państwo północne. Kiedy w 721 r rozpoczęła się niewola asyryjska, bardzo wielu mieszkańców Izraela, czyli północnego państwa, uchodząc przed Asyryjczykami przybyło do Judy. W efekcie, dzięki tym uchodźcom, wzmocnił się kult w świątyni jerozolimskiej. Nie wiemy, które ze świąt, znanych w czasach świątyni Heroda, obchodzono w pierwszej świątyni. Wydaje się, że nie były one jeszcze wtedy celebrowane regularnie, a mogły w ogóle jeszcze nie istnieć. Być może składano tam po prostu ofiary Bogu, który mieszkał w przybytku. Bardzo ważny jest natomiast fakt, że obecność Boga w świątyni symbolizowała Arka Przymierza z tablicami Dekalogu. 

Co się z nią stało?

Jak już wspomnieliśmy, był to najświętszy przedmiot religijny. Wiemy, że po ataku Babilończyków na świątynię w 587 lub 586 roku Arka zniknęła. Istnieje kilka hipotez, co  do tego, co się z nią stało, ale żadna z nich nie jest możliwa do zweryfikowania. Najbardziej logiczne wydawałoby się, że Babilończycy wywieźli Arkę Przymierza jako łup wojenny Odnaleziono jednak zapiski, w których jest mowa o tym, co Nabuchodonozor skradł ze świątyni jako łup wojenny: są tam różne naczynia liturgiczne, sprzęty, skarbiec, ale nie ma wzmianki o Arce Przymierza. Gdyby zrabowano Arkę Przymierza, to powinna być ona wspomniana jako pierwsza. Może więc jednak to nie Babilończycy ją zabrali. Według Ksiąg Machabejskich z kolei to prorok Jeremiasz zabrał Arkę i ukrył ją na górze Nebo. Tej hipotezy nie potwierdzają jednak szczegółowe badania archeologiczne przeprowadzone swego czasu w tej okolicy. Według jeszcze innej wersji wydarzeń, kiedy kapłani ujrzeli nadciągające wojska babilońskie, wywieźli Arkę do Egiptu, na wyspę Elefantynę na Nilu. Ponieważ prawo mówi, że Arka musi być przechowywana w świątyni, to wybudowano tam również świątynię. Kiedy po około 100 latach faraon kazał ją zburzyć z obawy przed wzmagającym się kultem, wywieziono Arkę jeszcze bardziej na południe, do Aksum w dzisiejszej Etiopii. Kościół Etiopski do dziś jest przekonany, że Arka Przymierza jest przechowywana w Sanktuarium Arki w Aksum. Co roku, 6 stycznia, w Objawienie Pańskie, odbywa się tam nawet ogromna procesja z repliką Arki. Ponieważ jednak archeologowie nie mają przystępu do tego miejsca, nie można sprawdzić prawdziwości etiopskiej tradycji. Czwarta hipoteza jest taka, że Arka została schowana w podziemnych korytarzach świątyni. Żeby tam się dostać i to sprawdzić, należałoby przebić się przez mur płaczu, albo przekopać wzgórze od strony Kopuły Skały, co w obecnej sytuacji nie jest możliwe. Nie wiemy więc, co stało się z Arką Przymierza, która reprezentowała obecność Boga, po niewoli babilońskiej. Żydzi, kiedy odbudowali świątynię po powrocie z wygnania, wytłumaczyli to w ten sposób, że w miejscu świętym nie ma nic, nie ma Arki Przymierza, bo Bóg jest tak niewysłowiony, tak niewyrażalny, że nie może być żadnego przedmiotu, który by Go symbolizował.

A jak wyglądały pierwsze lata po powrocie Żydów z niewoli babilońskiej?

Kiedy ok. 539 r. Cyrus wydał dekret, że można wrócić do Jerozolimy, niewielka część Żydów kwapiła się do tego. Ci, którzy pamiętali Jerozolimę, byli bardzo podeszli w latach, a potomkowie uchodźców, których była już wtedy zdecydowana większość, nigdy Jerozolimy nie widzieli, znali ją tylko z opowiadań. Wiedzieli, że miasto i świątynia leżą w gruzach. W Babilonii prowadzili całkiem przyzwoite życie i dlatego trudno było zmobilizować wygnańców, aby wrócili. Jednak pod wodzą proroków, głównie Ezdrasza i Nehemiasza, takie fale powrotu się odbyły. Pierwsza, bardzo niewielka część Żydów wróciła tuż po dekrecie króla Cyrusa. Na miejscu zastali oni smutny obraz zniszczonego miasta.

I nikt na nich tam nie czekał, wprost przeciwnie.

I dlatego, z obawy przed ewentualnymi napadami, zaczęli odbudowę nie od świątyni, ale od murów miejskich. Dopiero gdy one były już w miarę solidne, zabrali się za renowację świątyni. Na początku jedynie oczyszczono fundamenty pierwszej świątyni i wznowiono kult na ołtarzu całopalenia. Dziedzińce i główny budynek odbudowano dopiero kilkadziesiąt lat później. Była jeszcze skromniejsza niż świątynia Salomona. Dopiero Herod, pewnie wiedziony manią wielkości i splendoru, przywrócił jej pełny blask.

Jak kształtował się kult świątynny po powrocie z wygnania?

Po niewoli babilońskiej miały miejsce reformy Ezdrasza i Nehemiasza. Polegały one na centralizacji kultu w świątyni jerozolimskiej do tego stopnia, że każda rodzina żydowska była zobowiązana, po pierwsze, płacić podatek pieniężny na świątynię, a po drugie, dostarczyć pewną ilości drewna na całopalenia. Ponadto została wprowadzona dziesięcina, także z pierwocin. Zaczął się rozwijać kult ofiarniczy. W Księdze Kapłańskiej mamy szczegółowo opisane różne rodzaje ofiar: przebłagalnych, zapokojnych, za grzechy, za przestępstwa i dobrowolnych. Przestrzegano regularnie szabatu jako obowiązkowego dnia  świętego i powrócono do rytuału obrzezywania każdego żydowskiego chłopca. Zostały też zakazane małżeństwa mieszane, co doprowadziło do konfliktu z mieszkańcami Samarii, w dalszym ciągu uważającymi się za spadkobierców religii mojżeszowej. Żydzi, którzy wrócili z niewoli, uznali ich za pogan ze względu na niezachowanie czystości etnicznej. Po niewoli babilońskiej narodził się też zwyczaj świętowania trzech świąt pielgrzymich: Paschy, Sukkot, czyli Święta Namiotów i Szawuot, czyli święta Pięćdziesiątnicy oraz rozwinął się cały rytuał związany z najważniejszym żydowskim świętem Jom Kipur, czyli Dniem Pojednania. Od tego momentu te dni świąteczne były bardzo uroczyście celebrowane w świątyni. 

Przenieśmy się teraz do czasów machabejskich. Co wtedy działo się w świątyni?

W 333 przychodzi czas helleński. Aleksander Wielki podbija Jerozolimę, ale jest na tyle tolerancyjnym władcą, że pozwala Izraelitom dalej sprawować swój kult, choć oczywiście równolegle wprowadza zwyczaje pogańskie czy greckie. Nieco później, bo w 167 lub 166 roku, Antioch IV Epifanes zdecydowanie zakazuje kultu żydowskiego w świątyni i wystawia tam tak zwaną ohydę spustoszenia, czyli posąg pogańskiego bóstwa. Daje to początek Powstaniu Machabeuszów. W 164 r. Juda Machabeusz odbija świątynię i dokonuje jej rekonsekracji po zbezczeszczeniu. W Pierwszej Księdze Machabejskiej czytamy, iż żołnierze Judy Machabeusza znaleźli w świątyni porcję oliwy, która miała wystarczyć na jeden dzień w lampie płonącej przed przybytkiem, a wystarczyła na osiem dni. Ten cud dał początek bardzo radosnemu, żydowskiemu świętu Chanuka, które do dziś jest obchodzone na pamiątkę oczyszczenia świątyni. 

Nie wszyscy jednak uznawali Machabeuszów za prawowitych kapłanów.

Z prawnego punktu widzenia, ponieważ należeli do roku kapłańskiego, mogli pełnić funkcje kapłańskie. Nie było natomiast w zwyczaju, aby łączyć władzę polityczną i kapłańską, a oni byli władcami politycznymi, byli królami. Zdecydowana większość Żydów nie zgadzała się z tym, aby król był jednocześnie arcykapłanem. W efekcie judaizm, który wcześniej był w miarę skonsolidowaną religią, zaczyna się rozbijać na różne nurty i ugrupowania, których w czasach Jezusa jest już bardzo dużo, bo wystarczy tylko wymienić faryzeuszy, saduceuszy, uczonych w Piśmie, herodian, zelotów, sykaryjczyków, esseńczyków, qumrańczyków, Samarytan, którzy również przyznawali się do religii mojżeszowej, a w Egipcie jeszcze terapeutów. 

Kim zatem byli arcykapłani i kapłani?

Personel świątynny tworzyli kapłani i lewici, pochodzący z  plemienia Lewiego. Byli oni podzieleni na 24 oddziały, które na zmianę pełniły służbę w świątyni. Do obowiązków lewitów należało przede wszystkim pilnowanie porządku przy bramach, aby ktoś niepowołany nie wszedł do świątyni. Tworzyli oni też chóry, śpiewali psalmy w liturgii. Kapłani natomiast zajmowali się głównie składaniem ofiar na ołtarzu na dziedzińcu, jak i ofiar kadzielnych w samym przybytku, czyli w miejscu świętym świątyni. Arcykapłan był wybierany do sprawowania tej funkcji na pewien czas, ale po zejściu z urzędu zachowywał tytuł, dlatego w jednym czasie mogło być kilku arcykapłanów: obecnie urzędujący i jego poprzednicy.

Jak wyglądał typowy dzień świątynny?

W powszedni dzień dwa razy, rano i wieczorem, składano tamid, czyli ofiarę całopalną, natomiast w ciągu całego dnia przychodzili Izraelici, żeby składać ofiary przepisane prawem. Jeżeli ktoś np. popełnił jakieś przestępstwo, to musiał złożyć odpowiednią ofiarę. Czym innym była ofiara za grzech, czym innym były dobrowolne ofiary, tak zwane pokojowe. Kiedy ktoś chciał uprosić o coś Boga, też składał ofiarę. Oprócz tego dodatkowe ofiary składane były w dzień szabatu i przy okazji świąt pielgrzymich, Jom Kipur, nowiu księżyca i Rosz Haszana, czyli nowego roku. 

Herod, chcąc przypodobać się Żydom, znacznie rozbudował świątynię. Jaki miał pomysł na jej projekt?

Herod podkreślił to, co w Starym Testamencie jest opisane jako model niebiański świątyni. Architektonicznie świątynia została zbudowana na zasadzie kręgów koncentrycznych. Najbardziej zewnętrzny krąg to dziedziniec pogan, gdzie musieli się zatrzymać nie-Żydzi. Dalej był dziedziniec kobiet, a wewnątrz niego –  dziedziniec Izraelitów, gdzie wchodzili już tylko żydowscy mężczyźni z ofiarami, które przekazywali kapłanom. Kolejny krąg to był dziedziniec kapłański, z ołtarzem całopalenia. Tam właśnie stał główny budynek świątynny, zwany przybytkiem. Prowadził do niego przedsionek, za którym znajdowało się miejsce święte ze stołem 12 chlebów pokładnych symbolizujących 12 pokoleń Izraela i menorą. Kolejne przejście prowadziło do samego centrum świątyni, według legendy położonego na skale, od której Bóg zaczął stwarzanie świata. Tam w pierwszej świątyni znajdowała się Arka Przymierza. To miejsce nazwano miejscem świętym, po hebrajsku debir, i tam jedynie raz w roku, w święto Jom Kipur, wchodził najwyższy kapłan, trzy razy wypowiadał imię Jahwe (tylko wtedy wolno było wypowiedzieć święte imię Boga) i skrapiał przybytek krwią koźlątka.

Wiemy, że Jezus bywał w świątyni. Czy możemy zlokalizować na jej terenie wydarzenia, o których wspominają Ewangelie, na przykład wypędzenie kupców?

Handel z całą pewnością odbywał się na dziedzińcu pogan. Sprzedawano tam zwierzęta przeznaczone na ofiary i wymieniano monety, dlatego że kapłani nie przyjmowali podatku świątynnego ani ofiar w innych monetach niż żydowskie (rzymskie monety przedstawiały wizerunek cesarza, więc ich przyjęcie byłoby bałwochwalstwem). Scena wypędzenia przekupniów dokonała się więc na dziedzińcu pogan, być może w tak zwanym portyku królewskim, gdzie handlarze mogli chronić się ze stołami przed deszczem i słońcem. Z kolei skarbony, przy których Jezus spotkał ubogą wdowę, były ustawione na dziedzińcu kobiet.

Tam też mogło mieć miejsce ofiarowanie Pana Jezusa? 

Z całą pewnością ofiarowanie, które św. Łukasz opisuje w Ewangelii dzieciństwa, dokonało się na dziedzińcu kobiet, z uwagi na obecność prorokini Anny i Maryi. Józef musiał już sam przejść na dziedziniec mężczyzn, by złożyć przepisaną prawem ofiarę. 

W Ewangelii wg św. Jana Jezus mówi podczas obchodów Święta Namiotów: Ja jestem światłością świata (J 8,12) i: strumienie wody żywej popłyną z mego wnętrza (7,38). Czy te słowa są  nawiązywaniem do symboliki święta?

Siódmy rozdział Ewangelii Jana nawiązuje do Święta Namiotów, które upamiętnia czterdziestoletnią wędrówkę Izraelitów przez pustynię, kiedy to Żydzi mieszkali właśnie w namiotach. Podczas tego święta odbywały się dwa ważne obrzędy: pierwszy to obrzęd czerpania wody, a drugi to obrzęd zapalania światła. Jezus odnosi się do obydwu. Kiedy w ostatnim, radosnym i bardzo uroczystym dniu święta Żydzi porzucali swoje namioty i ustawiali się w procesji, a arcykapłan przynosił wodę z sadzawki Siloe do świątyni i wylewał ją na ołtarz całopalenia. Do tej właśnie ceremonii nawiązuje Jezus, gdy mówi: Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza (J 7,37-38). Ewangelista dodaje, że mówił wtedy o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego, czyli woda życia staje się symbolem Ducha Świętego. Kiedy z kolei ta cała procesja docierała do świątyni, to na wszystkich dziedzińcach, i kapłańskim, i kobiet, i pogan, zapalano światła, pochodnie, latarnie i odbywały się tańce, śpiewy – całe miasto w takiej radosnej atmosferze świętowało. Jezus również do tego nawiązuje mówiąc, że jest światłością świata. Myślę, że można tutaj dopatrywać się aluzji, że On jest nową świątynią, świątynią chrześcijan. W tym dniu cała świątynia płonęła światłem, a Jezus nagle mówi o sobie: „Ja jestem światłością świata”, czyli prerogatywy świątyni dotykają tutaj jego Osoby. 

Jezus mówi też: Zburzcie tę świątynię, a ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo (J 2,19). A po Jego śmierci miało miejsce zdarzenie z zasłoną w świątyni. 

Ewangeliści podkreślają, że w momencie śmierci Jezusa zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Przypomnijmy, że zasłona przybytku oddzielała miejsce najświętsze od miejsca świętego. Z pism Józefa Flawiusza wiemy, że przedstawiała ona sklepienie niebieskie, z wyhaftowanym słońcem, gwiazdami, księżycem, planetami, aby pokazać, że za tą zasłoną mieszka Bóg, i że tam jest kawałek nieba na ziemi. W świątyni w Jerozolimie obecność Boga była najpełniejsza, najbardziej intensywna. Gdy Jezus umiera na krzyżu, zasłona przybytku rozdziera się na dwoje, z góry na dół, a Boża obecność rozlewa się na cały świat. 

Jezus zapowiedział upadek świątyni, i rzeczywiście, w 70 roku została ona zburzona. Dlaczego do tego doszło? 

Z historycznego punktu widzenia upadek świątyni był konsekwencją przegranego powstania, natomiast z punktu widzenia teologicznego padały różne odpowiedzi. W Talmudzie czytamy, że pierwsza świątynia została zburzona z powodu grzechu bałwochwalstwa, któremu ulegali Izraelici, a druga świątynia z powodu niezgody, która panowała pomiędzy Żydami. Chrześcijanie z kolei uważali, że świątynia upadła, ponieważ nie była już potrzebna. Ofiara Jezusa na krzyżu zastąpiła wszystkie ofiary składane w świątyni. 

Czy podejmowano próby odbudowy świątyni? 

Tak, takich prób było kilka. Już Bar Kochba, który w 132 roku wszczął powstanie Żydów przeciwko Rzymianom, starał się o odbudowę świątyni, choć oczywiście do tego nie doszło –  jedynie być może na pewien czas został wznowiony kult na ołtarzu całopalenia. Następnie, kiedy w 362 roku do władzy doszedł Julian Apostata – cesarz, który choć był wychowany w duchu chrześcijańskim, to jednak porzucił wiarę – postanowił on zorganizować wyprawę wojenną na tereny Persji i obiecał Żydom, że jeśli mu w tym pomogą, to pozwoli im na odbudowę świątyni i synagog, i na postawienie nowych synagog. I tak rzeczywiście się stało. Julian Apostata rozpoczął swoją wyprawę w 363 roku, ginąc po kilku miesiącach. Żydzi do tego czasu zdążyli już sprowadzić dużo materiału na odbudowę świątyni, przede wszystkim drewno, ale również kamień. Niestety, wszystko to zostało pochłonięte mniej więcej w połowie roku w ogromnym trzęsieniu ziemi. Można wręcz powiedzieć, że wszelkie prace poczynione w kierunku odbudowy świątyni legły w gruzach. Kolejne takie próby miały miejsce za czasu najazdu Persów. Persowie, którzy w 614 roku najechali na Jerozolimę, też obiecali Żydom, że jeśli będą kolaborować z nimi przeciwko chrześcijanom, przeciwko Bizancjum, to wtedy pozwolą im odbudować świątynię. Nigdy jednak do tego nie doszło.  Później te tęsknoty, marzenia żydowskie przez całe wieki trwały, ale Żydzi byli już rozproszeni w diasporze, ich populacja w Jerozolimie spadła praktycznie do zera, trudno więc było mówić o odbudowie świątyni. W czasach współczesnych, pod koniec XIX wieku powstał w Szwajcarii ruch syjonistyczny, już bardziej świecki niż religijny. Planując utworzenie nowego państwa, niektóry jego członkowie myśleli także o odbudowie świątyni. Kiedy w 1948 roku doszło do powstania państwa Izrael, wielu Żydów zaczęło przyjeżdżać z całego świata, żeby się tam osiedlić. Wśród nich są osoby bardzo religijnie związane ze świątynią, z marzeniami o jej odbudowie. W Jerozolimie powstał nawet Instytut Trzeciej Świątyni (podobne organizacje, myślące o odbudowie świątyni istnieją również w Stanach Zjednoczonych), który podobno zgromadził już sprzęty liturgiczne, szaty arcykapłana, kapłanów i lewitów, rogi baranie – szofary. Właściwie wszystko jest już przygotowywane do tego, aby mógł być wznowiony świątynny kult. Jest tylko jeden problem: Kopuła Skały i meczet Omara.

Drobny problem.

Jakakolwiek próba odbudowy świątyni w obecnej sytuacji politycznej groziłaby wybuchem kolejnej wojny, której skutki trudno przewidzieć. 

Dziękuję za rozmowę.

„Dzieje świątyni jerozolimskiej”, Galilea 9 (2019) 5-11.