Hope: Wrocław 24 – ożywienie wiary czy zagrożenie dla ortodoksji?

 

I.

Wrocławska wspólnota Hope: Wrocław 24 określa samą siebie jako ekumeniczną wspólnotę modlitewną. Działa ona w ramach fundacji o nazwie „24/7”, która zrodziła się w oparciu o kontakty z powstałym na gruncie protestanckim centrum modlitewnym w Kansas City w USA, które przyjęło nazwę International House of Prayer (dalej: IHOP),

Zasadniczo działalność IHOP polega na nieustannej modlitwie, która formą nie różni się od modlitw powszechnych w protestanckim ruchu zielonoświątkowym, znanych także w Katolickiej Odnowie Charyzmatycznej (modlitwa spontaniczna, równoczesna, przy akompaniamencie muzyki, przepełniona cytatami biblijnymi). Od 19.09.1999 trwa taka modlitwa w budynku organizacji IHOP 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu (stąd polska nazwa fundacji). Zasadniczo chodzi o nieustanne wielbienie Boga. W swoim nauczaniu liderzy IHOP zwracają uwagę wartość modlitwy uwielbienia, ale zachęcają także do postów, otaczają modlitwą wstawienniczą naród izraelski (stąd także kontakty z żydami mesjańskimi) i żywią nadzieję na rychłą paruzję. Założycielem IHOP jest Michael Leroy Bickle, postać kontrowersyjna także wśród protestantów, krytykowana za nadmierny nacisk kładziony na prywatne objawienia, a także za socjotechniczne metody wykorzystywane podczas zgromadzeń. Tak wygląda sytuacja w Stanach Zjednoczonych.

Wspólnota Hope: Wrocław 24 we Wrocławiu nie jest bezpośrednią filią IHOP (na stronach amerykańskiej organizacji nie ma wzmianki o Wrocławiu), choć jej twórcy inspirowali się sposobem funkcjonowania International House of Prayer i mają kontakt z jej liderami. Stamtąd zaczerpnęli pomysł nieustannej modlitwy (we Wrocławiu trwa ona od poniedziałku do piątku, dwie lub cztery godziny dziennie), a także modlitwy za naród żydowski, zwłaszcza w perspektywie paruzji, w którą wierzą wszyscy chrześcijanie. Twórcy wrocławskiej wspólnoty, Ewa i Marcin Widerowie, są katolikami, natomiast w codziennej modlitwie i okolicznościowych spotkaniach lub konferencjach biorą udział także wyznawcy innych wspólnot wyznaniowych. Dla przykładu na konferencji zorganizowanej w lutym 2015 r. mówcami ze strony katolickiej byli ks. Peter Hocken (obecnie Austria), bp Andrzej Siemieniewski; z Kościoła zielonoświątkowego pastor Edward Pawłowski, oraz lider ekumenicznej wspólnoty Haszlama, Adam Dylus z Katowic, współpracownik Polskiej Rady Ekumenicznej.

Ponieważ Hope: Wrocław 24 jest wspólnotą ekumeniczną, stąd rodzi się słuszne zatroskanie o ortodoksję katolików, którzy uczestniczą w modlitwach i konferencjach organizowanych przez wspólnotę. Wysuwane obiekcje można zasadniczo sprowadzić do następujących: czerpanie z nauczania ks. Petera Hockena, nacisk położony na rolę Izraela i sprzymierzanie się z żydami mesjańskimi, praktykowanie glosolalii (modlitwy w językach) i modlitwy o „uzdrowienie międzypokoleniowe” oraz występowanie podczas spotkań fenomenu zwanego „spoczynkiem w Duchu”. Poniżej podjęto próbę odpowiedzi na pytanie czy i w jakim sensie owe zjawiska mogą stanowić zagrożenie dla katolickiej ortodoksji.

II.

Zdaniem niektórych pewne niebezpieczeństwo, na które narażają się uczestnicy modlitw organizowanych przez wspólnotę Hope: Wrocław 24, stanowi czerpanie z nauczania ks. Petera Hockena. Główny zarzut dotyczy treści owego nauczania, jakoby odbiegało ono od nauki Kościoła katolickiego. Kim jest ów kapłan? Peter Hocken przyjął święcenia kapłańskie w 1964 roku w Kościele rzymsko-katolickim w diecezji Northampton w Wielkiej Brytanii. Jako katolik od początku swej posługi chętnie angażował się w ruch ekumeniczny, który zdecydowanie ożywił się w Kościele w latach, gdy ks. Hocken był młodym kapłanem. Stało się tak za sprawą dekretu Soboru Watykańskiego II Unitatis redintegratio, który zachęca do ożywienia w dziedzinie działalności ekumenicznej. Zainteresowanie ks. Hockena ruchem ekumenicznym staje się zrozumiałe tym bardziej, że przecież katolicy w Wielkiej Brytanii otoczeni są przez wyznawców Kościoła anglikańskiego. W latach 1968-1976 ks. Hocken wykładał teologię moralną w Oscott College w Birmingham dla tamtejszych kleryków. Następne lata spędził w Stanach Zjednoczonych (do roku 1996) we wspólnocie ekumenicznej Mother of God Community w Gainthersburgu. Od roku 1997 do 2001 pełnił funkcję kapelana biskupa swej rodzinnej diecezji Northampton. Po otrzymaniu godności Prałata Jego Świątobliwości Jana Pawła II zamieszkał w Austrii, gdzie zajmuje się badaniem historii ruchu charyzmatycznego[1] oraz – zapraszany przez różne wspólnoty, stowarzyszenia czy organizacje – wygłasza rekolekcje i konferencje na całym niemal świecie. Wielokrotnie bywał w Polsce, biorąc udział w konferencjach z udziałem polskich biskupów[2].

Co więcej, ks. P. Hocken od wielu lat jest mówcą – obok kaznodziei papieskiego o. Raniero Cantalamessy OFM – dorocznych spotkań Fraternità Cattolica delle Comunità e Associazioni Carismatiche di Alleanza (Katolickie Bractwo Wspólnot i Charyzmatycznych Stowarzyszeń Przymierza), które organizowane są przez Papieską Radę ds. Świeckich. Raczej trudno przypuścić, by do tak ważnej dykasterii Kurii Rzymskiej zapraszano z konferencjami osoby, które nie głoszą ortodoksyjnej nauki katolickiej. Co więcej, angielski duchowny jest ceniony przez papieża Franciszka, z którym spotkał się w Argentynie na kilka dni przed jego wyjazdem na konklawe, na którym został wybrany na Stolicę Piotrową.

Dorobek naukowy i popularno-naukowy ks. Hockena jest ogromny (kilkanaście książek, setki artykułów, wywiadów i zapisów konferencji, a także wykładów, które można usłyszeć na stronach internetowych), więc trudno dokładnie badać każdą zapisaną stronę jego publikacji. Wydaje się jednak, że jako ekumenista ks. Hocken zatrzymuje się zasadniczo na tym, co łączy różne tradycje i wspólnoty chrześcijańskie (przy czym chętnie odnosi się do dokumentów soborowych i encyklik papieskich), a więc podkreśla prawdy wspólne całej tradycji chrześcijańskiej i dlatego w jego nauczaniu mniej wybrzmiewają tony właściwe tylko i wyłącznie tradycji rzymsko-katolickiej.

III.

Wspólnotę Hope: Wrocław 24 krytykuje się niekiedy za promowanie dialogu z judaizmem, zwłaszcza z żydami mesjańskimi (określanych także mesjanistycznymi). Czy jest to krytyka uzasadniona? Sobór Watykański II jako pierwszy w historii odniósł się do teologicznej kwestii narodu żydowskiego i jego miejsca w Bożym planie. Wpływ na to miał zapewne sam papież Jan XXIII. We wrześniu 1960 roku papież powierzył kard. Bei, z racji jego stanowiska Przewodniczącego Sekretariatu ds. Popierania Jedności Chrześcijan, przygotowanie dokumentu teologicznego na temat relacji pomiędzy Kościołem a Synagogą. W ten sposób narodziła się deklaracja Nostra aetate, w której czytamy: „Chociaż bowiem Kościół jest nowym Ludem Bożym, to jednak Żydzi nie mogą być przedstawiani ani jako odrzuceni przez Boga, ani jako przeklęci, co jakoby wynika z Pisma Świętego. Według apostoła Pawła, Żydzi ze względu na swych praojców do tej pory pozostają umiłowanymi dla Boga, który nie żałuje swoich darów i wezwań” (4).

Ojcowie soborowi zainicjowali więc dialog chrześcijańsko żydowski, który w praktyce okazuje się dialogiem trudnym, czego dowodem są liczne wypowiedzi ks. prof. W. Chrostowskiego, przez wiele lat zaangażowanego w tę działalność. Warto zauważyć, że w Polsce dialog chrześcijańsko-żydowski i tak jest bardziej dynamiczny niż w innych krajach, czego dowodem jest fakt, iż tylko w naszym kraju Konferencja Episkopatu Polski zainicjowała doroczne obchody Dnia Judaizmu w Kościele Katolickim (17 stycznia).

Hope: Wrocław 24 czerpie wiele inspiracji z organizacji pod nazwą Toward Jerusalem Council II (Ku Soborowi Jerozolimskiemu II). Jest to międzynarodowa organizacja skupiająca członków różnych wyznań chrześcijańskich i żydów mesjańskich. Na jej czele stoi siedmiu liderów chrześcijańskich (w tym dwóch katolików) i siedmiu żydowskich[3]. Dodajmy, że żydzi mesjańscy nie należą do żadnego z kościołów protestanckich (jak często się o nich myśli), lecz sami siebie uważają za wyznawców judaizmu. Są więc żydami, którzy uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem. Świętują szabat, nie niedzielę. Pragną w ten sposób nawiązać do początków Kościoła, kiedy to chrześcijanie byli jednym z nurtów judaizmu. Zdają sobie sprawę, że proces rozchodzenia się dróg Kościoła i Synagogi w I w. i pierwszych dziesięcioleciach II w. po Chr. doprowadził do ostatecznego zerwania więzi pomiędzy dwiema wspólnotami. Złożyło się nań wiele czynników, zarówno religijnych (teologicznych), historycznych, politycznych, społecznych, a nawet ekonomicznych. Wszystkie one były ze sobą powiązane. Żydzi mesjańscy podkreślają, że po zmartwychwstaniu Chrystusa Kościół był niewielką wspólnotą Żydów, którzy spotkali Mesjasza. Porzucenie niektórych praktyk żydowskich, wprowadzenie w ich miejsce nowych i otwarcie się na pogan sprawiło, że rozwój wspólnoty eklezjalnej nabrał dynamizmu. W tym samym czasie z powodu konfliktu żydowsko – rzymskiego dochodzi do upadku judaizmu biblijnego. Kryzys zostaje przezwyciężony w Jabne z chwilą narodzin judaizmu rabinicznego. W nurcie tego ostatniego jednak nie ma już miejsca na judeochrześcijan, którzy zostają definitywnie wyłączeni z Synagogi.

Organizacja Toward Jerusalem Council II od niedawna ma swoje przedstawicielstwo w Polsce. Ze strony katolickiej w pracę tej inicjatywy włączony jest franciszkanin, o. dr Mariusz Orczykowski OFMConv, wykładowca teologii moralnej w WSD franciszkanów w Krakowie. 15.11.2013 odbyła się w Krakowie pierwsza konferencja polskiej gałęzi organizacji. Oprócz o. Orczykowskiego, konferencję wygłosiła dr M. Miduch, członkini katolickiego Stowarzyszenia Biblistów Polskich.

IV.

Jedną z form modlitwy, po którą sięgają uczestnicy spotkań Hope: Wrocław 24 jest modlitwa językami. Ta forma modlitwy obecna jest w Kościele katolickim od 48 lat, dokładnie od lutego 1967 roku, kiedy to grupa studentów z uniwersytetu w Pittsburghu, wraz z dwoma wykładowcami i kapelanem, zorganizowała wyjazdowe rekolekcje, trwające zaledwie trzy dni. Dni te, od 17 do 19 lutego tegoż roku, przeszły do historii pod nazwą „weekend w Duquesne” i dały początek Katolickiej Odnowie Charyzmatycznej. Historycy Kościoła odczytują w tym wydarzeniu odpowiedź na wołania Jana XXIII rozpoczynające Sobór Watykański II: „Odnów w naszych dniach Twoje cuda, jakby przez nową Pięćdziesiątnicę. Spraw, aby Twój Kościół, będąc jednością i trwając na modlitwie z Maryją, Matką Jezusa, idąc za przewodnictwem świętego Piotra, mógł rozwijać królowanie naszego Boskiego Zbawiciela, królowanie prawdy i sprawiedliwości, królowanie miłości i pokoju”. Soborowa konstytucja Lumen gentium zachęca do korzystania ze wszystkich darów Ducha Świętego: „Charyzmaty, zarówno najznamienitsze, jak i te bardziej pospolite a szerzej rozpowszechnione, są nader stosowne i pożyteczne dla potrzeb Kościoła, przyjmować je należy z dziękczynieniem i ku pociesze” (12).

Dar języków, który w Kościele katolickim przejawia się od pół wieku, dużo wcześniej (bo od początku XX stulecia) stał się znany w środowiskach protestanckich[4], jednak należy uznać, że nie jest to fenomen typowo chrześcijański, gdyż spotykany jest w różnych religiach. Kilka lat temu prowadzono badania osób modlących się językami z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego. Ich autorzy dochodzą do interesujących wniosków. Jak mówi dr Andrew Newberg, kierownik Centrum Duchowości i Umysłu Uniwersytetu Pensylwanii, a także profesor Jefferson Myrna Brind Center of Integrative Medicine przy Szpitalu Uniwersyteckim Thomas’a Jefferson’a: „Glosolalia, zwana także mówieniem językami, nie jest naturalnym stanem umysłu. Jej występowanie jest udokumentowane od tysięcy lat i często związane z tradycjami religijnymi”. Badacze nie mają wątpliwości, że ze względu na formę glosolalia przybiera kształt rzeczywistego języka. Świadczy o tym różnorodność kombinacji dźwiękowych, rzadkość powtórzeń, kadencja, zawieszanie głosu i temu podobne cechy. John Sherrill opisuje eksperyment prowadzony w tym kierunku. Nagrano kilkadziesiąt osób korzystających z daru glosolalii. Ich wypowiedzi trwały po kilkadziesiąt sekund. Pomiędzy te nagrania włożono dwa, które powstały w wyniku naśladownictwa daru przez osoby nie modlące się językami. Kilku lingwistów, którzy nie wiedzieli o tych dwu nagraniach, niezależnie od siebie bezbłędnie wyłowiło obydwie wypowiedzi jako „bełkot”, nie język[5]. Niektórzy psychologowie są zdania, że możliwość posługiwania się glosolalią posiada każdy człowiek. Wystarczy raz „uruchomić” tę zdolność, by później korzystać z niej w sposób przez siebie kontrolowany. Oczywiście takie twierdzenia nie stoją w żadnej sprzeczności z faktem, że jest ona darem Bożej łaski. Łaska bowiem – jak głosi starodawna zasada – buduje na naturze.

Dziś modlitwa językami jest szeroko rozpowszechniona w kręgach Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej. Mówi o tym oficjalny dokument zatytułowany Chrzest w Duchu Świętym, wydany przez Komisję Doktrynalną Międzynarodowych Służb Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Rzymie[6]. Z tym oficjalnym organem Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej od lat związana jest ścisłą współpracą Patricia Gallagher Mansfield, uczestniczka wspomnianego „weekendu w Duquesne”, jedna z pierwszych katoliczek, która zaczęła korzystać w swej modlitwie z daru języków. Papież Benedykt XVI zaprosił ją także do Papieskiej Rady ds. Świeckich. Co więcej, 1 czerwca 2014 roku na stadionie olimpijskim w Rzymie dziesiątki tysięcy ludzi z całego świata modliło się w językach nad Ojcem Świętym Franciszkiem. Papież ukląkł, opierając się o krzesło, i z pokorą skłonił głowę, a szmer równoczesnej modlitwy językami rozbrzmiewał przez kilka minut[7].

V.

Jedną z kwestii podnoszonych w związku z modlitwami grupy Hope: Wrocław 24 jest sprawa „uzdrowienia międzypokoleniowego”. Wyznawcy takiego poglądu utrzymują, że grzeszne życie moich przodków może skutkować bezpośrednim wpływem złych duchów na mnie[8]. Zwolennicy takich tez powołują się na zapowiedź Bożej kary „do trzeciego i czwartego pokolenia” (Wj 20,5) i zachęcają do modlitwy o zerwanie demonicznych więzów, które łączą mnie z moimi krewnymi. Zachęcają do rozrysowania drzewa genealogicznego i modlitwy o każdą osobę w nim występującą. Postawa taka jest błędna z kilku powodów.

Po pierwsze, sam Bóg podważa jej słuszność w słowach zapisanych w Księdze Ezechiela: „Pan skierował do mnie następujące słowa: ‘Z jakiego powodu powtarzacie między sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: Ojcowie jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom? Na moje życie – wyrocznia Pana. Nie będziecie więcej powtarzali tej przypowieści w Izraelu’” (Ez 18,1-3).

Po drugie, zapowiedź kary do trzeciego lub czwartego pokolenia nie dotyczy przekazywania „demonów” poprzez akt poczęcia i narodzin. Owszem, istnieją pewne choroby i skłonności dziedziczne (i trzeba się modlić o ich uzdrowienie), ale nie ma w Biblii mowy o tym, że chodzi o przekazywanie złego ducha z rodzica na dzieci! Znów owe choroby i skłonności dziedziczne winny być zbadane i leczone przez medycynę i psychologię, a także przez modlitwę o uzdrowienie, ale nie uwolnienie spod wpływu złych duchów. I modlić się należy za osoby żyjące doświadczające owych problemów, a nie za zmarłych przodków, „odcinając” ich duchowy wpływ. Zmarłym należy się modlitwa o wieczne zbawienie.

Po trzecie, Biblia wspomina o trzecim i czwartym pokoleniu, bo w naturalnym biegu naszego życia zazwyczaj mamy kontakt z naszymi rodzicami, dziadkami i co najwyżej pradziadkami (a więc cztery pokolenia). Jeśli mieszkamy z nimi pod jednym dachem lub mamy częsty kontakt z naszymi starszymi krewnymi, którzy są uwikłani w sytuacje grzechowe (alkoholizm, przeklinanie, kłótliwość, wróżby, mataczenie, oszustwa itp.), to wszystkie te sytuacje mają na nas negatywny wpływ; jest to jednak zupełnie naturalny wpływ na osobę, która znalazła się w trudnym środowisku, nie zaś bezpośredni wpływ demoniczny.

Po czwarte wreszcie, przyjmowanie tezy o bezpośrednim wpływie złych duchów przechodzących z pokolenia na pokolenie jest – jak w wypadku przekleństw – podważaniem skuteczności chrztu, złączonego przecież z egzorcyzmem. Nauka Kościoła jest w tym względzie niezwykle wyrazista: „Chrzest nie tylko oczyszcza ze wszystkich grzechów, lecz także czyni neofitę ‘nowym stworzeniem’ (2Kor 5,17), przybranym synem Bożym, który stał się ‘uczestnikiem Boskiej natury’ (2P 1,4), członkiem Chrystusa, a z Nim ‘współdziedzicem’ (Rz 8, 17), świątynią Ducha Świętego” (KKK 1265). Katechizm dodaje: „Chrzest odpuszcza wszystkie grzechy, grzech pierworodny i wszystkie grzechy osobiste, a także wszelkie kary za grzech. W tych, którzy zostali odrodzeni, nie pozostaje więc nic, co mogłoby przeszkodzić im w wejściu do Królestwa Bożego, ani grzech Adama, ani grzech osobisty, ani skutki grzechu, wśród których najcięższym jest oddzielenie od Boga” (KKK 1263).

W Komisji Nauki Wiary przy Konferencji Episkopatu Polski kilkukrotnie zajmowaliśmy się kwestią „uzdrowienia międzypokoleniowego”. Dnia 26 lutego 2014 roku uczestnicy posiedzenia Komisji wysłuchali interesującego wykładu ks. prof. Krzysztofa Guzowskiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Referent odniósł się do wielu nieścisłości zawartych w książce o. DeGrandisa Uzdrowienie międzypokoleniowe. Osobista podróż ku przebaczeniu, w której autor propaguje taka modlitwę. Nieścisłości te na karach samej książki są mniej rażące niż próby wcielania ich w życie w różnego rodzaju grupach modlitewnych. Bazując bowiem na tezach o. DeGrandisa, uczestnicy tych grup praktykują formy modlitwy sprzeczne z tradycją i teologią Kościoła. Posłużmy się jednym tylko przykładem. Autor Uzdrowienia międzypokoleniowego proponuje następującą modlitwę w związku z grzechami seksualnymi popełnianymi przez przodków: „Staję przed Tobą. Panie, z grzechami moich przodków. […] Wstrzymuję całą agresje seksualną, seksualne zaburzenia osobowości, urazy na tle seksualnym i dewiacyjne zachowanie. […] Biorę miecz Ducha Świętego na ten łańcuch zła i kruszę jego ogniwa. […] Ojcze, spraw, aby moje drzewo genealogiczne zajaśniało pięknem zdrowego życia seksualnego”[9].

Ks. Guzowski w takich słowach skomentował modlitwę: „W tej modlitwie aż się roi od nieteologicznych sformułowań. Pierwsze, drugie i ostatnie z cytowanych zdań, mówią o przemianie skutków grzechów nieczystych poprzez to, że określona osoba ‘bierze’ na siebie grzechy przodków, przedstawia je Bogu i zatrzymuje ich rozprzestrzenianie się – jak należy domniemywać – w obecnym pokoleniu. Niestety jest to pomieszanie poziomów dość poważne. ‘Wstrzymać’ skutki grzechów popełnionych np. przez syna, córkę lub współmałżonka może tylko ta osoba, która popełniła grzech. Czyni to przez odwrócenie się od grzechu i postanowienie poprawy, prośbę skierowaną do Boga o oczyszczenie pamięci i pragnień, przez współpracę z łaską Boża i pokutę. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, iż jeśli potomkowie zachowują się tak jak przodkowie, zaciągają winę przez osobisty grzech. Oni sami odczuwają rozbudzenie seksualne, które nie ustąpi bez ich zaangażowania osobistego w przemianę”[10]. Błędem jest – twierdził dalej prelegent – dowiadywanie się za wszelką cenę wszelkich możliwych informacji o grzechach naszych przodków, zwłaszcza zmarłych, tylko po to, aby o tych grzechach powiedzieć Panu Bogu i ‘odciąć’ się od nich podczas modlitwy. Bóg najlepiej zna przeszłość i wcale nie trzeba wyliczać mu grzechów osób zmarłych, aby nasza modlitwa była skuteczna Oprócz wyżej wymienionych zastrzeżeń członkowie Komisji dostrzegli jednak także pewne pozytywy w samym fakcie poszukiwania u Boga pomocy, uzdrowienia i naprawy negatywnych skutków grzechów, które pojawiły się u przodków. W raporcie roboczym przygotowanym przez ks. dra hab. H. Szmulewicza, ks. dra hab. P. Łabudę i ks. dra L. Rojowskiego wymienia się następujące: szukanie aktualizacji orędzia Ewangelii nadziei, akcentowanie ponadczasowej mocy zesłania Ducha Świętego, pragnienie pomocy ludziom cierpiącym, apelowanie o dobrowolny wybór przy podejmowaniu tej formy pomocy, uwrażliwianie na fakt głębokich więzi, jakie sprawia przynależność do danej rodziny oraz aktywizowanie katolików świeckich w ramach misji Kościoła.

VI.

W ramach spotkań modlitewnych Hope: Wrocław 24 spotkać także można zjawisko znane jako „spoczynek w Duchu”. Pomijamy tu wszelkie refleksje co do trafności określenia „spoczynek w Duchu”, które mogłoby być zastąpione bardziej neutralną nazwą. Posługujemy się nim jedynie jako terminem technicznym, a więc odrzucając sugestię, jakoby każdy upadek w kontekście modlitwy był powodowany działaniem Ducha Świętego. Fenomen ten, podobnie jak modlitwa językami, nie jest zjawiskiem typowo chrześcijańskim, lecz występuje także w innych religiach. W kościołach proweniencji protestanckiej występuje on dużo częściej niż wśród katolików, niemniej jednak doczekał się on także oceny autorytetów Kościoła katolickiego. Ocena ta jednak nie jest jednoznaczna. Zmarły w 1996 roku kardynał Malines – Brukseli Léon Joseph Suenens, któremu papież Paweł VI powierzył troskę o katolicką Odnowę w Duchu Świętym, uważał „spoczynek w Duchu”[11] za zjawisko raczej z pogranicza sensacji niż fenomen boskiego pochodzenia; nie należy jednak go odrzucać, lecz rozważnie badać[12]. Kardynał Paul Josef Cordes, wieloletni przewodniczący Papieskiej Rady „Cor Unum”, jest nieco odmiennego zdania. Sądzi, że może ono mieć „wyzwalający i uzdrawiający wpływ na duszę”[13].  Margaret Poloma, socjolog z Case Western Reserve University z Cleveland w Ohio uważa, że Duch Święty tak bardzo wypełnia człowieka, że jego ludzkie siły ustają i opada on na ziemię[14]. Doktor psychologii Ewa Nieroba twierdzi, że nie chodzi tu o „hipnozę, sugestię lub autosugestię”[15]. Thomas J. Csordas z University of California natomiast jest przekonany, że w stanie relaksacji Bóg dokonuje uzdrowienia lub przygotowuje osobę na przyjęcie Jego nadprzyrodzonych darów[16]. Ocena więc nie jest jednoznaczna[17]. O tym, iż zjawisko „spoczynku w Duchu” jest przedmiotem zainteresowania i refleksji teologów katolickich świadczy fakt, iż poświęcony mu został w całości numer Zeszytów Odnowy w Duchu Świętym, oficjalnego pisma Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Polsce[18], a także fakt, że stało się ono przedmiotem refleksji Międzynarodowej Konferencji International Association for Deliverance (Międzynarodowe Stowarzyszenie Uwalniania) w Częstochowie w dniach 06-09 lipca 2015 roku, organizowanej przez zespół polskich egzorcystów na czele z ks. Andrzejem Grefkowiczem, egzorcystą Archidiecezji Warszawskiej.

Na obecnym etapie refleksji teologicznej należy stwierdzić, że fenomen zwany „spoczynkiem w Duchu” zdaje się mieć pewne biblijne podstawy[19]. Co prawda Biblia nie zna określenia „spoczynek w Duchu”, opowiada jednak o zdarzeniach, które bardzo przypominają dzisiejsze upadki osób zatopionych we wspólnotowej modlitwie. Podobieństwo to wcale nie musi rozstrzygać o każdorazowym nadprzyrodzonym źródle upadku. Nie można wykluczyć, że jest to niekiedy (lub zawsze) zjawisko w pewnym sensie naturalne, wyzwalane przez religijny klimat i atmosferę modlitwy, zjawisko obecne także w innych religiach i z którym zmagać się winna psychologia. W refleksji nad nim nie można pominąć także drugiego z filarów, na którym – oprócz Pisma świętego – opiera się nasza wiara, a mianowicie wielowiekowej Tradycji Kościoła. Spojrzenie na doświadczenia mistyków i świętych może być w tym względzie bardzo ubogacające. Zjawisko więc wciąż domaga się pogłębienia zarówno od strony biblijnej, teologicznej, religioznawczej, psychologicznej, jak i pastoralnej. Wiele pytań wciąż pozostaje otwartych. Poszukiwanie na nie rozważnych odpowiedzi – to zadanie, jakie staje przed teologami we współpracy z przedstawicielami innych dziedzin nauki.

VII.

Podsumowując dotychczasowe refleksje należy z dużą rozwagą spojrzeć na działalność wspólnoty Hope: Wrocław 24. Po pierwsze trzeba uznać, że nie jest to wspólnota katolicka. Skupia na spotkaniach modlitewnych członków różnych wyznań chrześcijańskich (w tym rzymskich katolików) i tzw. wolnych kościołów.

Po drugie, skoro mamy do czynienia ze wspólnotą o charakterze ekumenicznym, naturalnym jest, że nauczanie w takiej wspólnocie musi mieć charakter podstawowy, czyli wspólny dla wszystkich chrześcijan i nie posiada ono charakteru konfesyjnego. Dodać trzeba, że jest to wspólnota o charakterze głównie modlitewnym, nie formacyjnym. Spotkania polegają na wspólnej modlitwie śpiewem, lekturze Pisma Świętego i modlitwie spontanicznej. Konferencje organizowane są sporadycznie. Co więcej, konferencje wygłaszane przez bpa A. Siemieniewskiego, ks. P. Hockena i o. M. Orczykowskiego OFMConv, którzy związani są z działalnością fundacji „24/7”, przepełnione są cytatami z dokumentów soborowych i nauczania papieży (łatwo znaleźć je na stronach internetowych fundacji). Zagrożenia dla ortodoksji nie wydają się więc większe niż w katolickich wspólnotach Odnowy w Duchu Świętej czy innych nieformalnych grupach przyparafialnych.

Ważnym jest to, że spotkania Hope: Wrocław 24 odbywają się w dni powszednie, od poniedziałku do piątku, by w niedziele ich uczestniczy mogli włączyć się w celebracje liturgiczne we własnych wspólnotach; co więcej, taka wspólna modlitwa może rozbudzać w sercach pragnienie życia sakramentalnego. Dla katolików uczestniczących w tych spotkaniach ważna może okazać się łączność z osobą bpa A. Siemieniewskiego, który wydaje się pełnić rolę podobną do tej, którą pełnił przez wiele lat wobec zagrożonej przez pewien czas brakiem ortodoksji wspólnoty Hallelu Jah. W razie wątpliwości osoby te zawsze mogą zwrócić się z pytaniem czy prośbą o wyjaśnienie.

Po trzecie wreszcie, jeżeli katolik prowadzi życie wiary w oparciu o świadome i wciąż pogłębiane uczestnictwo w Eucharystii, jeżeli często korzysta z sakramentu pojednania, włącza się w kult maryjny i innych świętych, żyje życiem Kościoła zgodnie z rytmem roku liturgicznego (rekolekcje wielkopostne i adwentowe, nabożeństwa majowe, czerwcowe, październikowe, droga krzyżowa itp.), oddaje się indywidualnej modlitwie – wówczas uczestnictwo w spotkaniach wspólnoty Hope: Wrocław 24 nie powinno stanowić zagrożenia dla ortodoksji, a może się wręcz okazać pobudzające i ożywcze dla wiary i osobistej więzi z Bogiem. Jeśli jednak spotkania te miałyby być jedyną bądź główną formą praktykowania wiary, wówczas osoba taka realnie naraża się na zubożenie swej relacji z Bogiem. Dobrze uformowany katolik jest bowiem świadomy własnej tożsamości i przynależności eklezjalnej, którą Sobór Watykański II wyraził w nauczaniu o kręgach przynależności do Kościoła (Konstytucja dogmatyczna o Kościele 14-16), a spotkanie prowadzone przez wspólnotę Hope: Wrocław 24 potraktuje jako wyraz modlitwy ekumenicznej, analogicznej do spotkań organizowanych przy okazji Tygodnia Ekumenicznego.

 

[1] P. Hocken jest autorem wielu publikacji z tym związanych. Najnowsza, która ukazała się w języku polskim, to: Pięćdziesiątnica i paruzja. Wezwani do jednej nadziei (Kraków 2015). Wcześniejsze publikacje po polsku noszą tytuły: Przecieranie nowych dróg Kraków 2009), Wielki plan Boga (Katowice 2009), Kościół, który nadchodzi Katowice 2009).

[2] Dla przykładu w ostatnich trzech latach: 08.12.2013 ks. Hocken był głównym mówcą obok bpa R. Rysia, bpa E. Dajczaka i kard. S. Dziwisza na Forum Ewangelizacyjnym w Krakowie; 08.02.2014 wystąpił na konferencji „Co mówi dziś Duch Święty do Kościoła?” obok bpa T. Pikusa i bpa R. Trzcińskiego; 26.09.2014 ks. Hocken wygłosił wykład dla księży Archidiecezji Warszawskiej na temat Evangelii gaudium podczas spotkania w Sali Głównej Kurii Metropolitalnej Warszawskiej, obok wystąpienia ks. bpa R. Markowskiego; 07.02.2015 głosił konferencje we Wrocławiu na spotkaniu z udziałem bpa A. Siemieniewskiego zorganizowanym pod hasłem: „Dokąd Duch Święty prowadzi Kościół?”.

[3] Do Komitetu Wykonawczego Toward Jerusalem Council II należy wspomniany wyżej ks. Peter Hocken.

[4] Na temat historii ruchu charyzmatycznego związanego z modlitwą językami zob. książkę F.A. Sullivana, jezuity, wykładowcy Uniwersytetu Gregoriańskiego, zatytułowaną Charyzmaty i odnowa charyzmatyczna (tłum. T.M. Micewicz, Warszawa 1992). Zob. także: O’Connor E.D., Ruch charyzmatyczny w Kościele katolickim, tłum. F. Żuromska, Warszawa 1984; K. i D. Ranaghan, Catholic Pentecostals, wParamus – New York – Toronto – London  1969; P. Gallagher Mansfield, Jakby nowa Pięćdziesiątnica. Początek katolickiej Odnowy w Duchu Świętym, tłum. J. Bartosik, Warszawa 1993. Pojawienie się zjawiska mówienia językami w Polsce omawiają państwo Małgorzata i Marek Nowiccy (Upili się młodym winem. Początki Odnowy w Duchu Świętym w Polsce (1975-1979), Warszawa 2013).

[5] J. L. Sherrill, Oni mówią innymi językami, tłum. B. Olechnowicz, Warszawa 1990, 99-102.

[6] Doctrinal Commission of International Catholic Charismatic Renewal Services, Baptism in the Holy Spirit, Roma 2012; wydanie polskie: Chrzest w Duchu Świętym. Dokument Komisji Doktrynalnej Międzynarodowych Służb Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, Kraków 2014.

[7] Wystarczy w wyszukiwarce internetowej Google wpisać: „modlitwa językami nad Franciszkiem”, by przekonać się, jak wiele portali zamieściło tę informację.

[8] To takich wniosków może prowadzić lektura książki o. Roberta DeGrandisa, który pisze między innymi: „Dla chrześcijanina, uzdrowienie międzypokoleniowe stwarza szansę rozpoznania i doprowadzenia do uzdrowienia rodzinnych wpływów pochodzących z przeszłości, a powodujących skutki w przyszłości […] Międzypokoleniowe uzdrowienie wskazuje na to, że negatywne czyny i postępowanie przodków mogą w jakiś sposób dostać się do naszej 'krwi’ i pobrać opłatę od przyszłych pokoleń. Przemiana związku z tymi kłopotliwymi korzeniami nazywa się właśnie uzdrowieniem międzypokoleniowym”; R. DeGrandis, Uzdrowienie międzypokoleniowe. Osobista podróż ku przebaczeniu, tłum.  B. Włodarczyk, Łódź 2012, 6.

[9] R. DeGrandis, Uzdrowienie międzypokoleniowe. Osobista podróż ku przebaczeniu, 68-69.

[10] Wykład wygłoszony 14 lutego 2014 roku w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski.

[11] Pomijamy tu wszelkie refleksje co do trafności określenia „spoczynek w Duchu”, które mogłoby być zastąpione bardziej neutralną nazwą. Posługujemy się nim jedynie jako terminem technicznym, a więc odrzucając sugestię, jakoby każdy upadek w kontekście modlitwy był powodowany działaniem Ducha Świętego.

[12] L.-J. Suenens, Resting in the Spirit: A Controversial Phenomenon, Dublin 1987, 73-75.

[13] P.J. Cordes, „Niech zstąpi Duch Twój”. Refleksje na temat katolickiej Odnowy w Duchu Świętym, Kraków 1998, 75.

[14] M. Poloma, The Assemblies of God at the Crossroads: Charisma and Institutional Dilemmas, Knoxville 1989, 28.

[15] W. Cyran, Spoczynek w Duchu Świętym. Refleksja teologiczna i świadectwa, Częstochowa 2012, 15.

[16] T.J. Csordas,The Sacred Self: A Cultural Phenomenology of Charismatic Healing, Berkeley 1997, 247.

[17] W języku polskim ukazały się trzy pozycje poświęcone bezpośrednio temu zjawisku: L.J. Suenens, „Spoczynek w duchu”. Kontrowersyjne zjawisko, Dokumenty z Malines VI, tłum. A. Białkowska, Kraków 2007; A. Cadeddu, Spoczynek w Duchu Świętym, Kraków 2015 oraz: W. Cyran, Spoczynek w Duchu Świętym. Refleksja teologiczna i świadectwa, Częstochowa 2012.

[18] Zeszyt został zatytułowany: „Upadek czy spoczynek w Duchu?”; Zeszyty Odnowy w Duchu Świętym 134 (2014) nr 5.

[19] Por. 2Krn 5,13-14; 1Krl 8,8-9; Lb 24,4; Ez 1,28; 1Sm 19,23-24; 2Mch 3,24; Dz 9,4-6; 26,14.