fot. M. Rosik
O nagrodzonej przez Polską Akademię Nauk książce „Mądrość zstępująca z góry. Komentarz strukturalny do Listu św. Jakuba” z prof. Kaliną Wojciechowską rozmawia Cezary Łasiczka dla Radia Tok FM
Książka pisana była z pozycji niekonfesyjnych, jednak w ostatniej części audycji rozmówcy zdają się obstawać przy tezie, że Jezus miał rodzonego brata (co oznacza, że Maryja nie była dziewicą), a nawet żartują, że „odbił” Jakubowi jego dziewczynę. Ponieważ nie brałem udziału w audycji, więc nie miałem możliwości przedstawienia stanowiska katolickiego. Czynię to niniejszym:
Możliwe, że bracia i siostry Jezusa to Jego kuzyni. Ich ojcem miał być Kleofas, a matką Maria, ale nie tożsama z Matką Jezusa (Mk 3,18; 15,40; J 19,25). W języku hebrajskim i aramejskim nie istniało słowo oznaczające kuzyna lub dalekiego krewnego. W Starym Testamencie mamy kilka przykładów nazywania „braćmi” tych, o których wiadomo, że są kuzynami bądź dalszymi krewnymi. Ale nie trzeba sięgać do Starego Testamentu. Wystarczy przytoczyć jedno zdanie Ewangelii: „A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena” (J 19,25).
Jeśli przyjąć – co jest bardzo prawdopodobne i to naprawdę ważki argument – że ewangelista Jan mówi o trzech kobietach o imieniu Maria, które stały pod krzyżem Jezusa, okazuje się, że dwie z nich musiały być kuzynkami. Pierwsza to Maryja, Matka Jezusa. Druga to Maria, siostra Maryi, Matki Jezusa i jednocześnie żona Kleofasa. Trzecia wreszcie to Maria Magdalena. Matka Jezusa i żona Kleofasa noszą to samo imię (Maria) i są nazwane siostrami. Byłoby bardzo dziwne, aby w jednej rodzinie rodzice nazwali dwie swoje córki tym samym imieniem. Najprawdopodobniej chodzi więc o kuzynki.
Ta sama scena dostarcza kolejnego argumentu za dziewictwem Maryi:
Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie(J 19,25-27).
Jan dzieli się osobistymi wspomnieniami. Historyczna interpretacja wskazuje na Jezusową troskę o swoją Matkę. Gdyby Jezus rzeczywiście miał rodzonego brata, w myśl prawa żydowskiego, właśnie jemu przypadłby obowiązek zatroszczenia się o Maryję. Fakt, że Jezus powierza Ją Janowi jest argumentem przeciw tezie o istnieniu braci Jezusa.
Jako argument przeciw dziewictwu Maryi często wysuwa się cytat o tym, iż Józef „nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna” (Mt 1,25), sugerując, iż po narodzeniu Jezusa mogło dochodzić do zbliżeń między małżonkami. Tymczasem sprawa nie jest taka oczywista. Termin „aż” (gr. heos) bywa bowiem używany w Biblii w kontekstach, które wykluczają taką interpretację. Przytoczmy tylko dwa przykłady: „Mikal, córka Saula, była bezdzietna aż do czasu swej śmierci” (1Sm 6,23) oraz „Odtąd już Samuel nie zobaczył Saula, aż do czasu swej śmierci” (1Sm 15,35). trudno przypuścić, aby po swej śmierci córka Saula urodziła dzieci, a Samuel fizycznie zobaczył Saula.
Są teologowie, którzy podważają dziewictwo Maryi, odwołując się do terminu „pierworodny” w odniesieniu do Jezusa. Skoro Jezus był pierworodnym – argumentują – to Maryja musiała mieć także „drugo”-, a może „trzecio”- rodnego itd. Mateuszowa wzmianka o tym, iż Jezus był pierworodnym Synem Maryi (Mt 2,24) nie usprawiedliwia jeszcze tezy, iż po Jego narodzeniu przyszło na świat młodsze rodzeństwo. Okazuje się, że w starożytnych tekstach termin „pierworodny” jest synonimem „jednorodzony”. W apokryficznej Czwartej Księdze Ezdrasza naród wybrany nazwany jest „pierworodnym, jednorodzonym” (6,58).
Oprócz tego, dane odkryć archeologicznych świadczą, że czasem termin prototokosużywany był w przypadku synów kobiet, co do których wiadomo, że nie mogły mieć innych dzieci. Nagrobna inskrypcja o żydowskiej kobiecie imieniem Arsinoe, odnaleziona w Leontopolis w Egipcie, a datowana na 5 rok przed Chr., głosi: „W bólach porodu mojego pierworodnego (prototokos) syna, los przywiódł mnie do końca moich dni”. Zrozumiałe jest, że kobieta zmarła podczas porodu nie mogła mieć więcej dzieci, jednak inskrypcja określa jej syna przymiotnikiem „pierworodny”. Użyty przez Mateusza termin „pierworodny” ma charakter religijno-prawny. Tytuł taki był nadawany pierwszemu dziecku ze względu na ewentualne, niekoniecznie faktyczne, późniejsze potomstwo rodziców.
Możliwe także, że bracia i siostry Jezusa to dzieci Józefa z pierwszego małżeństwa, o czym wspomnieliśmy już wyżej. W pochodzącej z V wieku Legendzie o św. Józefie cieśli czytamy:
I ten człowiek imieniem Józef pojął żonę dla związku małżeństwa świętego, i urodziła mu synów oraz córki […]. Takie były ich imiona: Judasz, Jozetos, Jakub i Szymon. Córki zaś nazywały się Lizja i Lidia. Jednak żona Józefa zmarła […], zostawiając Jakuba jako małe dziecko(2,3-4).
W Pierwszej Apokalipsie Jakuba sam Jezus wyraźnie mówi, że pokrewieństwo między Nim a Jakubem nie ma charakteru biologicznego:„Dałem ci znak o tym, Jakubie, bracie mój; bo nie bez powodu nazwałem cię moim bratem, chociaż jesteś moim bratem nie według materii”. Określenie „brat”, jakie padło z ust Jezusa w stosunku do Jakuba, tłumaczy Jakubowa matka, która przypuszczalnie była mamką Jezusa: „Nie obawiaj się, mój synu, tego, że powiedział ci ‘Mój bracie’, bo byliście karmieni tym samym mlekiem i dlatego i on nazywa mnie zwykle ‘moja matko’. Bo nie jest on dla nas obcym”.
Według tradycji Józef był dużo starszy od Maryi. Tak ukazuje jego postać ikonografia wczesnochrześcijańska. Przypuszczalnie, gdy Jezus w wieku trzydziestu lat rozpoczynał swą publiczną działalność, Józef już nie żył. Na wcześniejsze małżeństwo Józefa mogłyby wskazywać także zwyczaje żydowskie tamtego czasu; długi stan kawalerski był raczej niespotykany. Żydzi sądzili, że posiadanie potomstwa jest znakiem błogosławieństwa Bożego, stąd mężczyźni chętnie zakładali rodziny, by cieszyć się tym błogosławieństwem. Psalmista zapewniał: „oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą” (Ps 127,3). Bezpłodność była dla Izraelitów znakiem hańby.
Żyjący w III stuleciu Orygenes twierdzi, że określenie „brat Pański” w odniesieniu do Jakuba wynika „nie tyle z więzów krwi, co ze wspólnego wychowania, pokrewieństwa obyczajów i wyznawania tej samej nauki” (Contra Celsum 1,47). I na tym poprzestańmy, bo – jak stwierdziliśmy we wstępie – chodzi nam raczej o Biblię, nie o tradycję Kościoła. Tekstów z pism wczesnochrześcijańskich pisarzy mogłoby tu bowiem znaleźć się o wiele więcej.
Kolejny argument, równie ważki jak poprzednie, pochodzi z milczenia (ex silentio). O co chodzi? Już pod koniec I stulecia, a z całą pewnością na początku II wieku zaczęły się pojawiać w Kościele błędne nauki, które nazywamy herezjami. Św. Jan musiał na przykład przestrzegać przed tymi, którzy twierdzili, że Jezus „nie przyszedł w ciele”. Z biegiem lat przybywało coraz to nowych pomysłów teologicznych, które nie miały wiele wspólnego z nauczaniem przekazanym przez Jezusa apostołom. Czy słyszeliście o gnostycyzmie, doketyzmie, marcjonizmie, montanizmie, manicheizmie, nestorianizmie, subordynacjonizmie, nestorianizmie, monifizytyzmie, monoteletyzmie, donatyzmie, pelagianizmie i wielu innych izmach? Zapewne tak, nawet jeśli nie potrafimy dokładnie wyjaśnić, co kryje się za każdym z tych poglądów.
I teraz uwaga! Czy sądzicie, że w takim gąszczu zawirowań w nauczaniu nie pojawiłby się pogląd następujący: skoro Jezus urodzony z Maryi jest Bogiem, to być może inne dzieci Maryi też mają naturę boską? Z całą pewnością pojawiłby się. Nie jest trudny do wymyślenia. A jednak cała historia Kościoła milczy na ten temat. Po prostu chrześcijanie od początku wiedzieli – nie tylko wierzyli – że Maryja pozostała dziewicą także po narodzeniu Jezusa. A tak na marginesie, całe szczęście, że już wtedy sprawnie funkcjonował Urząd Nauczycielski Kościoła (jeszcze tak nie nazywany), bo udało się uniknąć wszelkich niewłaściwych „izmów” w czystej nauce chrześcijańskiej.
Co na to św. Jan ewangelista? I on ma swój argument za dziewictwem Maryi i to w czasie narodzenia Jezusa. W prologu do swojego dzieła najmłodszy spośród apostołów umiłowany uczeń Pana stwierdza: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1,12-13). Wielu egzegetów jest skłonnych przyjąć tezę, że sformułowanie, iż Jezus nie narodził się z krwi wskazuje na fakt, iż Maryja podczas porodu nie uroniła ani jednej kropli krwi. A to jasno wskazuje na fakt, iż pozostawała dziewicą.