Każdy, kto choć raz jechał nocą drogą z Tel Awiwu do Jerozolimy, nie zapomni nigdy otaczającego go krajobrazu. W mroku widać jedynie zarysy wzgórz. Są łagodne, piaskowego koloru. I gdy zaczyna się już wydawać, że krajobraz jest jednolity, wręcz monotonny, oto nagle zza pagórków wyłania się prawdziwa góra, wyniosła – a na niej tysiące świateł sączących się z okien domów budowanych z białego kamienia. Zauroczony takim widokiem Jezus mówił: „Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,14-16).

Prawodawstwo współczesnego Izraela zakazuje w centrum Jerozolimy budować z innego materiału niż biały kamień. Właśnie dlatego, że od starożytnych czasów miasto przyciągało pielgrzymów swym światłem. Gdy stała tu świątynia, biel jej murów widoczna była z daleka.

Jak Jerozolima jest wybranym miastem Pana, tak chrześcijanin jest wybrany przez Boga. Jak Jerozolima ma świecić na górze swym światłem, tak uczniowie Jezusa winni świecić przykładem dobrych czynów. Jak Jerozolima przyciągała tłumy obecnością Boga, tak wierzący w Chrystusa prowadzić winni innych ku Bogu. I wreszcie jak Jerozolima jest biblijnym miastem świętym, tak chrześcijanin ma jaśnieć świętością. Bo choć świątynia zniknęła z powierzchni ziemi w 70 roku, to dziś – w myśl słów św. Pawła – nasze ciała są świątyniami Ducha Świętego.

Polub stronę na Facebook