Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to,
że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.
(Rz 5,8)

Pod koniec listopada 1987 roku na pokładzie samolotu pasażerskiego Koreańskich Linii Lotniczych wybuchła bomba. Podłożyło ją dwoje agentów północnokoreańskich, dwudziestopięcioletnia kobieta i nieco starszy mężczyzna. Gdy ich schwytano, oboje próbowali popełnić samobójstwo. Mężczyźnie próba się powiodła, kobietę odratowano. Sąd skazał ją na śmierć. Została osadzona w więzieniu w Seulu. Tam jednak … spotkała Boga. Oto, co powiedziała na jednym ze spotkań ewangelizacyjnych na stadionie w stolicy Korei: „Nazywam się Hyun Hee Kim. To ja spowodowałam śmierć stu piętnastu osób lecących samolotem KAL 29 listopada 1987 roku. Od dziecka uczono mnie nienawiści do religii. Kiedy przebywałam we więzieniu, moi strażnicy okazali się chrześcijanami. Podarowali mi Biblię, zachęcając do jej czytania. Szokiem okazały się słowa z Listu do Rzymian: ‘Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami’. Na te słowa zaczęłam szlochać. Otworzyłam przed Nim swoje serce i przyjęłam Go jako mojego Pana i Zbawiciela. 12 kwietnia 1989 roku zostałam ułaskawiona”. Hyun Hee Kim doświadczyła szczególnie mocno tej prawdy, że Chrystus umarł za nią, gdy była grzesznicą i zupełnie Go nie znała.

Miłość Boga jest miłością uprzedzającą. Chrystus okazał ją przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, gdy jeszcze nie było mnie na świecie. Już wtedy oddał za mnie życie. Miłość Boga jest także miłością powszechną, to znaczy ogarniającą wszystkich ludzi wszystkich czasów. Simone Weil, francuska filozof chrześcijańska, która nigdy nie przyjęła chrztu, ujęła to w następujący sposób: „Bóg nie zna słowa, którym by mógł powiedzieć istocie przez siebie stworzonej: nienawidzę cię”. Niebieski Ojciec jednakową miłością darzy tych, którzy starają się postępować w myśl Jego przykazań, jak i tych, którzy tę miłość odrzucają i błądzą w ciemnościach grzechu. Jego miłość jest także niezmienna. Bóg kocha zawsze. Kocha bez względu na to, czy jestem blisko Niego, czy też grzech oddziela mnie od tej miłości. Każdy dzień życia może stać się przygodą odkrywania Jego miłości.

Miłość Boga jest wreszcie miłością wierną. Aby objawić ludziom ten przymiot swej miłości, Bóg posłużył się Ozeaszem. Nakazał prorokowi, aby wziął za żonę nierządnicę: „Idź, a weź za żonę kobietę, co uprawia nierząd, i bądź ojcem dzieci nierządu, kraj bowiem uprawiając nierząd odwraca się od Pana” (Oz 1,2). Ozeasz posłuszny Bogu poślubił nierządnicę, ta jednak szybka opuściła swego męża. Bóg po raz wtóry zwrócił się do proroka: „Pokochaj jeszcze raz kobietę, która kocha innego, łamiąc wiarę małżeńską” (Oz 3,1). Przez prorocki czyn Ozeasza Bóg objawia wierność swej miłości wobec człowieka. Apostoł Paweł potwierdza tę prawdę, gdy do Tymoteusza pisze: „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć samego siebie” (2 Tm 2,13).

Miłość Boga do mnie jest miłością uprzedzającą, powszechną, niezmienną i wierną. I właśnie przez taką miłość w Chrystusie jestem ocalony.