Dokładnie wczoraj, 15 września, minęło szesnaście lat od śmierci wybitnego hiszpańskiego teologa, biblisty, egzegety i papirologa.
Katalonia kojarzy się zazwyczaj z błękitnym niebem, granatowym morzem, wyśmienitym winem, spalonymi słońcem wzgórzami oraz – co oczywiste – z Picassem i Gaudim. W południowej części regionu leży przepięknie położona Tortosa, miasto wypiętrzające się zaledwie dwanaście metrów nad poziom Morza Śródziemnego. Właśnie tam przyszedł na świat 7 września 1922 roku Josè O’Callaghan. W wieku osiemnastu lat wstąpił do jezuitów, a w dwanaście lat później przyjął święcenia kapłańskie. Licencjat z teologii zdobył w San Cugat del Vallés, a w 1959 roku zwieńczył curriculum do doktoratu, który uzyskał na Uniwersytecie Madryckim na podstawie pracy Las tres categorías estéticas de la cultura clásica. Nie poprzestał na jednym doktoracie. Naukę kontynuował w Mediolanie, gdzie zajął się papirologią, studiując u słynnej badaczki Orsoliny Montevecchi. Tytuł jego pracy końcowej brzmiał: Cartas cristianas griegas del siglo V.
Jeszcze jako kleryk, José zaprzyjaźnił się z ojcem Josè Maria Boverem, jezuitą odpowiedzialnym za przygotowanie wydania krytycznego Nowego Testamentu. To on wprowadził młodego adepta nauki we wspaniały świat krytyki tekstu. Zafascynowany badaniami, O’Callaghan dołączył do zespołu, który w 1977 roku opublikował w Madrycie Nuevo Testamento Trilingüe.
Przez dziesięć lat (1961-1971) ojciec O’Callaghan wykładał grekę biblijną na Wydziale Teologicznym w San Cugat del Vallés. Tam też otworzył seminarium papirologiczne, którym kierował do końca swego życia. Dzięki szczodrości swego krewnego, Josep Palau Ribes, O’Callaghan zakupił wiele cennych papirusów na własność rzeczonego seminarium. Założył naukowe czasopismo Studia Papirologica, a także dwie serie wydawnicze: Papyrologica Castroctaviana oraz Estudis de Papirologia i Filologia Bíblica.
Po dziesięciu latach spędzonych w swej ukochanej Katalonii objął posadę wykładowcy papirologii w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, gdzie pozostał aż do swej emerytury, na którą przeszedł w 1992 roku. Przez trzy lata, od 1983 roku, pełnił funkcję dziekana uczelni.
O’Callaghan znany był nie tylko z rzetelności w prowadzeniu badań i łagodnego usposobienia. Największy rozgłos przyniosła mu hipoteza, która postawił w 1972 roku. Jego zdaniem, fragment manuskryptu znalezionego w siódmej grocie qumrańskiej, mógł być wyjątkiem z Ewangelii Marka: „Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie rozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały. Gdy się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu” (Mk 6,52-53). Badając grotę, bardzo zniszczoną przez erozję, znaleziono dwadzieścia jeden małych kawałków papirusowych oraz „negatywy” trzech innych. Mówiąc o negatywach, archeolodzy mają na myśli odbicie liter w glinie, natomiast sam papirus zbutwiał. Fragmenty z groty siódmej zidentyfikowano jako pochodzące z trzynastu zwojów pisanych w języku greckim. Dość łatwo przyszło rozszyfrować na jednym fragmencie Księgę Wyjścia, na innym List Barucha. Czy to możliwe, by znalazł się tam także fragment Markowej Ewangelii?
Nieśmiało postawiona (ze znakiem zapytania w tytule) przez O’Callaghana hipoteza wywołała burzę! Jeśli okazałaby się prawdziwa, oznaczałoby to, że mieszkańcy Qumran znali i czytali pisma chrześcijańskie jeszcze przed 68 rokiem. A to zmieniłoby całą, przyjętą niemal powszechnie, datację pism Nowego Testamentu. Bardzo skrupulatne badania statystyczne najnowszymi technikami komputerowymi dowodzą, że jest niemal niemożliwe, by znaleźć więcej niż jedną księgę, w której w pięciu liniach na stronie występowałyby w tej samej kolejności określone litery. Przez lata nie udało się nikomu zidentyfikować ani jednego greckiego tekstu, który zawierałby zapisany na papirusie układ liter. Przez niemal pół wieku nikt nie postawił bardziej wiarygodnej lub choćby konkurencyjnej hipotezy rozwiązania zagadki papirusu niż zaproponowana przez O’Callaghana. A jednak ta ostatnia została zepchnięta w cień. W wielu publikacjach poświęconych odkryciom qumrańskim wcale się o niej nie mówi. Nawet w polskim, drugim, poprawionym i rozszerzonym wydaniu Rękopisów znad Morza Martwego, które ukazało się w 2000 roku, zupełnie pomija się grotę siódmą.
W wywiadzie udzielonym A. Socci’emu łagodny jezuita ze skromnym uśmiechem na twarzy odpowiadał swym adwersarzom: „Naukowiec z prawdziwego zdarzenia powinien po prostu prowadzić badania, bez ideologicznych uprzedzeń”. I dodawał: „Mogę się mylić, jak wszyscy, ale tylko argumenty naukowe mogłyby mnie skłonić do zmiany zdania. Tymczasem wielu z tych, którzy przypuścili na mnie atak, nawet nie widziało papirusów”.
Ojciec O’Callaghan powrócił z Rzymu do rodzinnej Hiszpanii i zamieszkał w Barcelonie. Dopóki mu zdrowie pozwalało, co roku we wrześniu chętnie odwiedzał Wieczne Miasto, gdzie wciąż serdeczne więzy łączyły go z wieloma przyjaciółmi. Zmarł 15 września 2001 roku w Barcelonie.
Polub stronę na Facebook