fot. M. Rosik

Piłat wkradł się nie tylko do Credo, ale i do Ewangelii. Wyglądając zza jej kart, słyszy wyjaśnienia Jezusa:„Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18,36). Skąd więc jest?

Temat ten obecny był, choć w odmienny niż u Jezusa sposób, w nauczaniu judaizmu. W czasie istnienia niezależnej monarchii Izraela, od Dawida aż do upadku Jerozolimy za Nabuchodonozora, królestwo Boże rozumiane było jako odwrotna strona, niebiańskie odbicie ziemskiego królestwa narodu wybranego. Naród ten rządzony był boskimi prawami przez króla, którego od momentu jego wstąpienia na tron postrzegano jako reprezentanta Boga na ziemi. Perspektywa ta zmieniła się diametralnie wraz z upadkiem Królestwa Judy podczas najazdu Babilończyków w 586 r. przed Chr. i utratą politycznej niezależności. Wtedy to narodził się biblijny mesjanizm, wyczekujący nadejścia króla, który przywróci Boże panowanie nad narodem żydowskim uwolnionym spod władzy obcych. Królestwo to różnie sobie wyobrażano. Począwszy od Księgi Daniela idea królestwa Bożego coraz ściślej łączy się z motywem walki pomiędzy dobrem a złem. Reguła wojny z Qumran ukazuje tę walkę jako wysiłek zjednoczonych z „synami światłości” zastępów anielskich pod przewodem Księcia Michała przeciw siłom demonicznym i „synom ciemności”.

Nauczanie Jezusa o królestwie Bożym zostało zawarte przede wszystkim w przypowieściach. Pozbawione jest ono całkowicie wymiaru politycznego. Granica królestwa Bożego nie biegnie zasiekami i kolczastymi drutami; wyznacza ją myśl oddana Prawdzie i serce gotowe, by służyć.

W tak pojmowanym królestwie Boga nie tylko On jest Królem. Każda może być „księżniczką”, i każdy „królewiczem”.

Jakże inaczej brzmią w takim ujęciu słowa hymnuGod, save the Queen / the King!

UROCZYSTOŚĆ KRÓLA WSZECHŚWIATA B  (XXXIV B)