O zawiązywaniu butów i handlu niewolnikami

Obraz Pietera Bruegela Starszego (ok. 1530-1569), zatytułowany Kazanie Jana Chrzciciela, zawieszony w Rheinisches Landesmuseum w Bonn, przedstawia tłum stojący przed srogim kaznodzieją, odziany w średniowieczne i renesansowe szaty niemieckiego plebsu i mieszczan. Nie podejrzewając artystę o ignorancję, należy uznać, że pragnął przekazać swoim współczesnym, iż orędzie Chrzciciela jest wciąż aktualne i skierowane do każdego pokolenia.

Również i dziś rozbrzmiewa przecież Janowe wołanie: „Ja chrzczę was wodą, lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów”(Łk 3,16). Zawiązywanie butów było jedną z naturalnych czynności niewolników. Niewolnictwo było na ogół akceptowalne w starożytnym świecie. Sprzeciwiali mu się nieliczni myśliciele. Byli wśród nich Eurypides czy Platon. Ściśle określone procedury prawne umożliwiały niewolnikom powrót do stanu wolnego. Zazwyczaj dokonywało się to na jednej z dwu dróg: albo przez uiszczenie opłaty, albo przez akt łaski ze strony właściciela niewolnika. Po uwolnieniu jednak nieczęsto wyzwoleniec cieszył się pełnią praw obywatelskich. Niewolnictwo akceptowane było także w starożytnym Izraelu. Dlaczego jednak Jan Chrzciciel czyni się niewolnikiem Jezusa? Więcej, dlaczego poczytuje to sobie za zaszczyt? Z pomocą w rozwikłaniu zagadki przychodzi św. Paweł. Apostoł Narodów, opisując dokonane przez Chrystusa dzieło odkupienia, często sięga w swych listach po terminologię związaną z niewolnictwem. Wskazując na sytuację ludzkości przed odkupieniem, porównuje ją do stanu niewolnictwa: człowiek stał się niewolnikiem grzechu i nie jest w stanie o własnych siłach wydobyć się z tego stanu. Grzech rozciągnął swoje panowanie nad każdym z ludzi. Potrzeba więc wykupu niewolnika, potrzeba, by niewolnik zmienił swojego pana. Na tym właśnie polega dzieło Jezusa, którego przyjście zapowiadał prorok odziany w wielbłądzią sierść:

Jezus wykupił człowieka od jego pana – grzechu, płacąc za to najwyższą cenę. Każdy z nas jest wyzwoleńcem. A tylko od nas zależy, czy zechcemy w Jezusie uznać swojego nowego Pana.

III ADWENT C