Swoje życie dzieli na dwie części: przed dniem, w którym otrzymał dar języków i po tym dniu. Lubi chodzić w sandałach nakładanych na bose nogi. Jego szeroki uśmiech ukazujący białe zęby przebłyskujące zza krótko przyciętej brody zna chyba każdy Włoch. Przez piętnaście lat prowadził we włoskiej telewizji RAI UNO program „Słowo na niedzielę”, w którym objaśniał treść niedzielnych czytań mszalnych. Jest kaznodzieją Domu Papieskiego. I choć wcale tego po nim nie widać, ponoć przeżywa tremę przed każdą homilią, której ma słuchać papież. Dodajmy: już trzeci z rzędu.
Ojciec Raniero Cantalamessa urodził się latem 1934 roku w miejscowości Colli del Tronto w prowincji Marche. Gdy miał zaledwie dwanaście lat, niedługo po zakończeniu drugiej wojny światowej, odczuł powołanie do stanu zakonnego. Działo się to podczas dni skupienia zorganizowanych przez ojców kapucynów w pobliżu jego miejscowości. W wieku dwudziestu czterech lat przyjął święcenia kapłańskie jako franciszkanin kapucyn. Uwielbiał się uczyć. Jego fascynacje naukowe zwieńczył dwoma doktoratami; pierwszy, ten z teologii, zdobył we Fryburgu w Szwajcarii, drugi w Mediolanie, z literatury klasycznej.
Pomimo tego, że „zawodowo” zajmował się Biblią i doktoryzował się z teologii, twierdzi, że dopiero po przyjęciu chrztu w Duchu Świętym słowo Boże stało się dla niego naprawdę żywe. Wcześniej bardzo solidnie i – jak sam przyznaje – z wiarą przygotowywał wykłady o Biblii, jednak wciąż brakowało mu ożywczej mocy płynącej z nieprzebranego bogactwa Słowa. Po chrzcie w Duchu Świętym mówił, że gdy otwierał Biblię, miał wrażenie jakby niektóre psalmy zostały napisane wczoraj właśnie dla niego. Wówczas Bóg przemówił do niego poprzez obraz, jaki oczyma wyobraźni zobaczył podczas modlitwy. Ukazał mu się Jezus, który mówił: „Jeśli chcesz głosić królestwo Boże, porzuć wszystko i pójdź za Mną!” Niemal następnego dnia rozpalony gorliwością kapucyn zrezygnował z posady wykładowcy na uczelni w Mediolanie i postanowił całkowicie poświęcić się przepowiadaniu słowa Bożego z naciskiem na rolę Ducha Świętego w chrześcijańskim życiu. Było to w 1979 roku. Już w rok później Jan Paweł II powołał go na stanowisko kaznodziei Domu Papieskiego, które piastuje do dziś. W każdy piątek Adwentu i Wielkiego Postu poszczególni następcy św. Piotra przychodzili do kaplicy, by słuchać nauczania kapucyna, który modlił się w językach.
Ojciec Cantalamessa jest zauroczony prostotą daru języków i całej odnowy charyzmatycznej. Podczas konferencji wygłoszonej we włoskim Rimini w latach osiemdziesiątych mówił:
— Czasami zastanawiam się, co Jezus tak bardzo lubi w naszych grupach modlitewnych i niektórych naszych nowych wspólnotach, pojawiających się tu i tam w Odnowie, że manifestuje się w nich tak wielka moc i tak wielkie mnóstwo cudów. Myślę, że tajemnicą, która czyni je tak drogimi sercu Boga jest ich całkowite ubóstwo. One nie posiadają żadnej przeszłości ani nawet przyszłości. Są prawie niczym jak te formy życia, które powstają rano i znikają wieczorem zabrane z powrotem w wielkie łono życia.
Ojciec Raniero wielkim uśmiechem opowiada zawsze o rekolekcjach, które od wielu lat głosi dla biskupów całego świata. Gdy zaczynał swą posługę kaznodziei Domu Papieskiego, starał się mówić wprost o ruchu odnowy charyzmatycznej, to jednak budziło czasem nieufność wśród niektórych hierarchów. Potem zmienił taktykę. Przez całe rekolekcje wyjaśniał fragmenty biblijne o roli Ducha Świętego, zachęcał do otwarcia serca na Jego działanie, a w ostatnim dniu nawet do przyjęcia chrztu w Duchu Świętym. Wszyscy przyjmowali to z aplauzem, a nawet wraz z ojcem Cantalamessą modlili się w językach. Dopiero potem dowiadywali się, że ruch charyzmatyczny to nic innego, jak ciągłe wołanie o Ducha Pana.
– To jest niezwykła łaska. Od kilkudziesięciu lat w samym sercu Kościoła, w Watykanie, przed każdorazowym następcą św. Piotra, mogę ogłaszać dar nowej Pięćdziesiątnicy. Kościół ciągle uczy nas wołać: «Przyjdź! Przyjdź, Duchu Święty!»- mówi ojciec Raniero.
Polub stronę na Facebook