Okręt bez kapitana (04.10.2020)

Søren Kierkegaard chętnie porównywał społeczeństwo jego czasów do okrętu dryfującego po morskich falach. Na okręcie nie ma kapitana. Na mostek kapitański wchodzi jedynie kucharz, by informować rozbawionych pasażerów o godzinach posiłków. Swą diagnozę dziewiętnastowiecznego społeczeństwa duński filozof uzasadniał odrzuceniem autorytetów.
Po wygłoszeniu przypowieści o rolnikach – zabójcach Jezus zadaje swym słuchaczom retoryczne pytanie:

„Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i cudem jest w naszych oczach” (Mt 21,42).

I dodaje, że kto upadnie na ten kamień, rozbije się.
Przypowieściowi rolnicy nie chcieli oddać gospodarzowi plonu, z którego mógłby przygotować wyśmienite wino. Przelali krew jego syna. Duchowi przywódcy Izraela nie chcieli wydać owoców nawrócenia. Doprowadzili do przelania krwi Syna Bożego. Zamiast wina – krew.
Bóg jednak w swojej mądrości nie tylko przewidział taką postawę, ale włączył ją w dzieje zbawienia. Choć podczas Eucharystii kapłan wlewa do kielicha wino, potem spożywa krew. Czyli znów zamiast wina – krew. Z tą różnicą, że jest to krew życiodajna, tryskająca z kamienia węgielnego, jakim jest Jezus. Kto, odrzucając ten kamień, upadnie na niego – rozbije się. Podobnie jak pasażerowie okrętu bez kapitana.