Kryształowa katedra w Garden Grove w Kalifornii wypiętrza się ponad inne budynki. Przyciąga uwagę niezwykłym kształtem architektonicznym i ilością szkła użytego przy jej budowaniu. To właśnie jeden z pastorów tej katedry, Robert Schuller, z przejęciem opowiada pewną historię na dowód Bożej opieki nad ludźmi. Mavis Jackson (imię zmienione) nie była osobą zbytnio wierzącą. Przez dwadzieścia lat przejeżdżała do pracy obok katedry, mówiąc sobie: Pewnego razu tam wstąpię. W końcu przyszedł ten dzień. Pewnej niedzieli wstała z silnym postanowieniem, by pójść do kościoła. Gdy się tam znalazła, była urzeczona nowoczesnym wnętrzem i śpiewami chóru. Pod koniec nabożeństwa spontanicznie odezwała się do stojącej obok młodej kobiety: „Tak się cieszę, że tu przyszłam! Nabożeństwo było cudowne!” Rozmówczyni jedynie uśmiechnęła się delikatnie: „Też jestem tu pierwszy raz – powiedziała. – Przyjechałam ze Środkowego Zachodu. Chcę odnaleźć własną matkę” – dodała cicho. Mavis zamyśliła się. „Wiele lat temu musiałam oddać do adopcji moją córkę. Wiele bym dała, aby się dowiedzieć, jak ułożyło się jej życie”. „Pamiętasz, kiedy są jej urodziny?” – zapytała młodsza z kobiet. „Trzydziestego października” – powiedziała Mavis. „Ależ to dzień moich urodzin” – wykrzyknęła przyjezdna.
Gdy pastor kończy opowieść o wzajemnym odnalezieniu się córki i matki, opowieść, którą wielu nazywa zbiegiem okoliczności, dodaje z uśmiechem: Czy Jezus nie powiedział: „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Łk 10,30).