Oto Bóg królował z drzewa

fot. archiwum: M. Rosik

Początki Zamku Królewskiego w Warszawie sięgają XIV wieku. Wtedy powstała Wieża Wielka, dziś zwana Wieżą Grodzką. W XVI i XVII wieku, za czasów Zygmunta III Wazy, zamek był rozbudowywany i uzyskał kształt zamkniętego pięcioboku. Był rezydencją królewską, miejscem obrad sejmu, centrum administracyjnym i kulturalnym kraju. Jedną z najważniejszych komnat w zamku jest, do dziś, Sala Tronowa. W zaprojektowaniu jej brał udział niemal cały zespół artystów królewskich. Tron króla lśni w centralnym, szczególnie eksponującym go, miejscu.

Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, pragnęli zająć miejsce po prawej i po lewej stronie Króla. Z pewnością w skrytości serca jeszcze wielu, oprócz nich, nosiło takie pragnienie. Może ich gwałtowne charaktery i pasja z jaką dotychczas szli za Mistrzem kazały im, już teraz, na ziemi, zatroszczyć się o odpowiednie miejsce w przyszłości? Już teraz należeli do ścisłego otoczenia Pana, dlaczego nie miało tak być i potem, w tym „Jego królestwie”? To, co Jezus mówił o swojej męce jakoś do nich nie trafiło. Znów nie zrozumieli. Nie pojęli od razu, co oznacza pragnienie zajęcia miejsca w pobliżu Jezusa.

Wielu świętych Kościoła podkreślało, że tronem Jezusa jest Krzyż. Drogą do tronu – droga krzyżowa, „Bo Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45). Paradoksalnie, pierwszymi „przybocznymi” Króla siedzącego na tronie było dwóch łotrów na Golgocie.

XXIX B