Historia Nabatejczyków, dawnych mieszkańców dzisiejszej Jordanii, spowita jest nimbem tajemnicy. Niewiele wiemy o ludzie, który przez sześć wieków był niezaprzeczalną potęgą starożytnego Bliskiego Wschodu. Słynęli z handlu. Przypuszczalnie nie mieli własnej religii, lecz ulegali wpływom ludów ościennych. Ich najwyższym bóstwem był Duszara, utożsamiany z greckim Dionizosem. Jego symbolem miał być prostopadłościenny kamień, usytuowany w Petrze.
Petra leży na skrzyżowaniu dwóch dróg. Jedna prowadzi od Morza Czerwonego do Damaszku, druga – z Zatoki Perskiej do Gazy. Całość miasta wykutego w skałach rozciąga się na obszarze stu kilometrów kwadratowych.
Nabatejczycy jako lud z północnej części Półwyspu Arabskiego, osiedlili się w tych okolicach w VII wieku przed Chr., pokojowo współżyjąc z Edomitami zamieszkującymi te tereny. Siłą przyciągającą ten lud nomadów była obfitość wody. W II wieku przed Chr. Petra stała się stolicą Nabatejczków. Największym ich królem był Aretas IV, którego rządy przypadają na czasy Jezusa (9 przed – 40 po Chr.). Rzymianie zdobyli miasto w 106 roku po Chr., jednak nie zadbali o nie należycie.
A wszystko zaczęło się od kadzidła. Izraelici kupowali je u Nabatejczyków między innymi po to, by „zagłuszyć” odór spalanych w świątyni jerozolimskiej zwierząt ofiarnych. Głównym składnikiem pachnideł była żywica przywożona z Arabii. Kupcy zatrzymywali się w Petrze, za co król pobierał podatki i dzięki temu miasto wciąż się bogaciło.
Na trzy wieki przed Chr. Nabatejczycy wykuli w skale świątynie, sklepy, pałace i grobowce. Wykuli w skale swoje domy. Wyczarowali miasto. Miasto przez wieki zakryte przed oczyma niepowołanych. Wąwóz, który wiedzie do jednego z cudów świata, nosi nazwę Siqi ciągnie się niemal półtora kilometra pośród skał, których wysokość sięga niekiedy dwustu metrów. Myliłby się ten, to by sądził, że na tym kończy się wędrówka. Skalny raj wydłuża się o kilka kilometrów w głąb skał, każąc turystom wspinać się coraz wyżej. Wraz z kolejnymi krokami przybywa fascynujących budowli.