Ostatnia Wieczerza, którą Jezus spożywał ze swoimi uczniami, była ucztą paschalną. Taka uczta ma zawsze bardzo jasno określony przebieg. Rozpoczyna się modlitwą, którą Żydzi nazywają kiduszem. Jest to modlitwa wprowadzająca do posiłku. Po jej odmówieniuwychyla się pierwszy kielich wina, zwany kielichem uświęcenie. Później następuje tak zwana hagadapaschalna, opowiadanie o tym, dlaczego ta noc jest taka ważna. Jeden z najmłodszych uczestników uczty pyta o znaczenie celebracji, a ojciec rodziny snuje refleksję o wyjściu Izraelitów z Egiptu.
Niezwykle ważne jest to, aby opowiadanie przybrało formę świadectwa. Oznacza to, że każdy z zasiadających przy stole winien poczuć się uczestnikiem wydarzeń, o których mowa. Hagada dotyczy wydarzeń, które dopiero co miały miejsce, jakby właśnie zakończyły się w chwili obecnej. Wygłaszający ją może powiedzieć: „Ta noc jest taka ważna, bo dzisiaj Bóg wyprowadził nas z Egiptu, dzisiaj przeszliśmy przed Morze Czerwone, dziś Pan przeprowadził nas przez pustynię i dziś weszliśmy do Kanaanu”. Misznaicki traktat Pesachim (żydowski komentarzu do Pięcioksięgu, który powstał pod koniec II wieku po Chr.)stwierdza: „W każdym pokoleniu człowiek ma patrzeć na siebie tak, jakby sam wyszedł z Egiptu” (10,5).
Pohagadziewychyla się drugi kielich wina, zwany kielichem proklamacji i rozpoczyna się spożycie przygotowanych pokarmów. Wiemy, że tym najważniejszym pokarmem w czasie uczty paschalnej był baranek paschalny, ale zwróćmy uwagę, że żaden z ewangelistów nie wspomina o tym, iż w czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus z apostołami spożywał baranka paschalnego. Z dużym prawdopodobieństwem baranina była jednym z pokarmów, jednak ewangeliści pisali o ustanowieniu Eucharystii już po zmartwychwstaniu Jezusa, kiedy zdali sobie sprawę, że przecież to On sam jest barankiem paschalnym. To o Nim mówił Jan Chrzciciel: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29).
Co więcej, zabijanie baranków paschalnych w świątyni przypominało krzyżowanie. Według zawartego w Misznie traktatu Pesachim (5,9) Żydzi wbijali jeden cienki pręt przez łopatki zwierzęcia przy przednich kończynach, rozciągając je w ten sposób, natomiast drugi pręt wbijano przez pysk i przebijano nim wzdłuż całe ciało baranka. Pręty były więc do siebie ustawione pod kątem prostym, przypominającym krzyż. Tak przygotowaną ofiarę poddawano działaniu ognia. Św. Justyn Męczennik w II wieku po Chr. wyjaśniał Żydowi o imieniu Tryfon:
Baranka bowiem podczas pieczenia rozciąga się na kształt krzyża, gdyż jeden prosty szpikulec przechodzi przez niego od dolnej części ciała aż do głowy, a drugi przez grzbiet i do niego przywiązuje się nogi baranka (Dialog z Żydem Tryfonem 40,3).
Na uczcie paschalnej Jezusa to On był Barankiem, który miał zostać ukrzyżowany. Właśnie dlatego ewangeliści ani Paweł apostoł nie wspominają o spożyciu mięsa baranka, mówią natomiast o spożyciu przaśnego chleba.
To właśnie wtedy Jezus wziął do rąk przaśny chleb, zwany macą, mówiąc: „Bierzcie i jedzcie. To jest ciało Moje”. Mówiąc dzisiejszym językiem liturgii – dokonał konsekracji chleba, przeistaczając go w swoje Ciało. W chwilę później Jezus wziął do ręki trzeci kielich, zwany kielichem dziękczynienia bądź błogosławieństwa. Wprowadził tu pewne novum: podjął kielich, który stał przed Nim (choć każdy z apostołów miał przed sobą swój własny) i każdemu wręczył go ze słowami: „Bierzcie i pijcie, to jest Krew nowego przymierza”. W ten sposób wszyscy pili z jednego kielicha, a Jezus nam pokazał, że Eucharystia jest ucztą, która jednoczy nas nie tylko z Bogiem, ale ze sobą nawzajem. Gdy apostołowie wychylili trzeci kielich, Jezus wezwał ich słowami: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. Również uczta paschalna w rozumieniu Żydów była „pamiątką” wyjścia z Egiptu (Wj 12,14).
To niezwykle istotny moment, który bardzo wpływa na nasze rozumienie Eucharystii. Trzeba zastanowić się przez chwilę nad znaczeniem słowa „pamiątka”. W języku hebrajskim, dosłownie przetłumaczony termin zikkaronnależałoby oddać rzeczownikiem „uobecnienie”. „Pamiątka” odsyła nas do dawnych wydarzeń, tymczasem „uobecnienie” czyni obecnym tu i teraz to, co wydarzyło się w historii. Uczestnicząc w Eucharystii włączamy się w ponadczasowość Boga, dla którego czas nie istnieje. Semicka idea pamiętania i wspominania odbiega daleko od rozumienia „pamiątki” w świecie zachodnim, ukształtowanym w oparciu o filozoficzne wzorce starożytnej Hellady i prawniczą myśl antycznego Rzymu. Gdy w Stanach, Anglii, Australii czy Szwajcarii ktoś „wspomina” dawne wydarzenia, zazwyczaj jego myśl cofa się w czasie. Ktoś taki próbuje myślami przenieść się w przeszłość. Pomyślmy, gdy próbujemy wspominać minione wakacje, otwieramy w smartfonie plik ze zdjęciami i przesuwając je palcem po ekranie biegniemy myślą do minionych zdarzeń.
Inaczej ma się rzecz ze wspominaniem w mentalności żydowskiej. Pamiętać o jakimś wydarzeniu znaczy przenieść je myślą z przeszłości do chwili obecnej. Znaczy sprawić, że to, co stało się dawniej, jest żywo obecne hic et nunc, tu i teraz. Właśnie dlatego Żydzi, gdy dziś spożywają wieczerzę paschalną i upamiętniają wyjście z Egiptu sprzed ponad trzech tysięcy lat, mówią w hagadzie: „Dziś Bóg naszych ojców wyprowadził nas silnym ramieniem z niewoli egipskiej”. I właśnie dlatego w liturgii paschalnej, gdy śpiewany jest Exultet, kilkukrotnie pada fraza: „jest to ta sama noc”, lub „tej właśnie nocy”. Z tego też powodu w Wielki Czwartek, gdy kapłan rozpoczyna wypowiadanie słów konsekracji, mówi, że dokonała się ona podczas Ostatniej Wieczerzy, „to jest dzisiaj”. W starożytnym komentarzu do Księgi Wyjścia posługujący w świątyni jerozolimskiej rabbi Jeszua, syn Hananiasza, twierdził: „Tej nocy zostali wykupieni i tej nocy zostaną wykupieni” Oznacza to, że przyszłe odkupienie dokona się tej samej nocy, co pierwsze, czyli w noc paschalną.
„Przebieg wieczerzy paschalnej (I)”, Nowe Życie 534 (2019) 12, 20-21.
Polub stronę na Facebook
WIELKI CZWARTEK