Czasem zdarza nam się słyszeć, że religia jest ideologią. Nic bardziej błędnego. Otwórzmy jakikolwiek słownik, leksykon czy encyklopedię. W każdej z tych książek znajdziemy bardzo podobne określenia ideologii: jest to przyjęty zespół przekonań, poglądów i wartości określonej grupy społecznej. Na bazie tych przekonań, poglądów i wartości grupa decyduje o swoim sposobie działania w społeczeństwie i swoim stylu życia. Istotą religii jest wiara. Wiara to osobista, głęboka, żywa więź z Bogiem. Wiara to osobowa i osobista relacja z Istotą Najwyższą. Dopiero z tej więzi wynikają przekonania i sposób życia.
Czy wiara może być zagrożona przez to, że zacznie się przemieniać w ideologię? Niestety tak. Kiedy takie zagrożenie staje się realne? Gdy dla kogoś osobista, głęboka i żywotna więź z Bogiem schodzi na drugi plan, a ważniejsze stają się poglądy, przekonania i racje. Paradoksalnie bowiem można pielęgnować praktyki religijne, nawet bardzo skrupulatnie, a jednak zagubić przyjacielskie i pełne pokory oddanie się Bogu. Można nadwyrężyć, a nawet utracić więź z Bogiem, przy czysto zewnętrznym zachowaniu norm religijnych.
Faryzeusz modlił się: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk 18,11-13). Celnik nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu. Wiara tego pierwszego wydaje się być zagrożona przemianą w ideologię. Wiara skruszonego celnika jest godną pochwały cnotą religijności.