A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie,
bez spierania się o poglądy.
(Rz 14,1)
Staliśmy na przystanku autobusu miejskiego w Dortmundzie, żywo dyskutując, co robić dalej. Na wymianę przyjechało nas dziewięcioro. Teraz czwórka z nas chciała wracać już do akademika, a pozostali mimo zmęczenia mieli ochotę na dalsze zwiedzanie. Sytuacja stawała się nieprzyjemna. Napięcie rosło, a emocje zaczynały brać górę nad racjami rozumowymi. Wówczas ktoś zaproponował: „Pomódlmy się wspólnie”. Stanęliśmy w kręgu. Po chwili ciszy Piotr otworzył swoją Biblię. „A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy” (Rz 14,1) – przeczytał. Po usłyszeniu tych słów atmosfera zmieniła się diametralnie! Ci, którzy chcieli wracać zmęczeni do domu, nagle nabrali ochoty na zwiedzanie. Pozostali nie upierali się już tak bardzo przy pomyśle oglądania kolejnych zabytków. Nagle wszyscy stali się mili i wyrozumiali. Napięcie prysnęło jak bańka mydlana.
Gdy Paweł pisał te słowa do chrześcijańskich mieszkańców Rzymu, wcale nie myślał o zwiedzaniu miasta. Wyznawców Chrystusa dręczył problem związany z posiłkami, na które niekiedy zapraszali ich sąsiedzi, którzy wcale chrześcijanami nie byli. Otóż zdarzało się, że ktoś złożył w ofierze pogańskim bogom część zabitego zwierzęcia, a potem zabierał ofiarowane już bóstwu mięso do domu, by tam je spożyć. Mógł też udać się na targowisko, by je sprzedać. Ci, którzy przylgnęli do Chrystusa, zastanawiali się: czy możemy jeść takie mięso? Przecież było ofiarowane bożkom, a bogowie pogan to demony! Jeśli odmówimy, to sprawimy przykrość gospodarzom, którzy nas zaprosili. Co więcej, zapraszającymi mogą być przecież krewni. Czy mamy zerwać więzy rodzinne? Co zrobić?
Apostoł wychodzi naprzeciw tym rozterkom. Spożywanie lub odmowa spożywania pokarmów ofiarowanych bożkom nie ma znaczenia dla chrześcijan ugruntowanych w wierze; ani nie wzbogaca, ani nie zubaża wierzących w Chrystusa z punktu widzenia ich chrześcijańskiego wzrostu. Istnieje przypuszczenie, że dla rzymskich chrześcijan wywodzących się z ubogich środowisk mięso dostępne było jedynie w czasie pogańskich festiwali; wtedy to publicznie rozdawano je masom. Ubodzy chętnie więc korzystali z takiej formy zdobycia drogiego dla nich pożywienia. Jeśli niektórzy z nich stali się chrześcijanami, zrozumiałe stają się ich wątpliwości, czy wolno spożywać mięso ofiarowane bożkom.
Paweł daje adresatom listu klarowną odpowiedź: „Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi, słaby, jada tylko jarzyny. Ten, kto jada wszystko, niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął. Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc utrzymać go na nogach.” (Rz 14,2-4). Innymi słowy, nie ma przeciwskazań, by spożywać takie mięso, bo jeśli jesteś wewnętrznie zjednoczony z Jezusem – mówiąc dzisiejszym językiem: jeśli jesteś w stanie łaski uświęcającej – nic ci nie grozi. Uważaj jednak, bo jeśli twoje postępowanie miało być zgorszeniem dla kogoś o słabszej wierze, to lepiej się powstrzymaj od takiego posiłku. Nie osądzaj innych, lecz bądź delikatny i wyrozumiały!
Mając świadomość, że dla chrześcijan ugruntowanych w wierze spożywanie lub odmowa spożywania pokarmów ofiarowanych bożkom nie ma wpływu na ich rozwój duchowy, apostoł zachęca do takiego postępowania, które w niczym nie naruszyłoby wiary chrześcijan o słabszych sumieniach.
Pamiętam opowieść pewnego egzorcysty, który spotkał się z sytuacją analogiczną do tej, o którem mówi Paweł. Kilka osób wzięło udział w wycieczce do Indii. Zdarzało się, że przed wejściem do hinduskich świątyń, ktoś częstował ich poświęconymi bóstwom łakociami. Niektórzy z turystów – twierdził egzorcysta – potrzebowali potem modlitwy o uwolnienie. Pojawiły się u nich mdłości, a także nieuzasadniony lęk i niepokój. Jego zdziwienie było ogromne, gdy okazało się, że u osób, które w tym czasie przystępowały do Komunii Świętej nie było żadnych negatywnych reakcji po spożyciu takiego poczęstunku, a pojawiały się one tylko u tych, którzy potrzebowali skorzystać z sakramentu pojednania.
W Chrystusie staję się człowiekiem wyrozumiałym wobec tych, którzy mają odmienne zdanie. Moim zadaniem jest przygarnianie ich życzliwie, bez spierania się o poglądy. I bez narażania ich na zgorszenie.