VII Niedziela w ciągu roku C

Rozdawnictwo płaszczy

Kiedy Gandhi mieszkał jeszcze w Afryce, władze kolonialne dyskryminowały nie tylko ludność miejscową, ale wszystkich, którzy nie byli Anglikami. Chodniki wzdłuż dróg przeznaczone były jedynie dla białych; inni chodzić musieli – najczęściej boso – po zabłoconych lub pełnych kurzu drogach. Gandhi nie stosował się do przepisu. „Co zrobisz, jeśli angielski żołnierz uderzy cię i strąci z chodnika?” – zapytał go pewnego razu znajomy prawnik. „Nadstawię drugi policzek. Czy nie tak nakazał Jezus, w którego wierzysz?” – odpowiedział spokojnie Hindus.

Wezwanie to zapisane zostało przez Łukasza w „kazaniu na równinie”: „Jeśli kto cię uderzy w jeden policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty!” (Łk 6,29). Zachęta do radykalizmu doskonale wkomponowała się w stosowaną przez Gandhiego metodę walki no violence. Przykłady podane przez Jezusa mogą być właściwie zrozumiane w kontekście historyczno – kulturowym czasu, w którym zostały przytoczone. Uderzenie w prawy policzek było podstępnie zadanym ciosem zewnętrzną stroną dłoni. Płaszcz w przypadku ludzi biednych stanowił często okrycie na noc, stąd prawo zabraniało pozbawiania go kogokolwiek. Szczegółowy przepis głosi: „Wszakże jeśli to jest człowiek ubogi, nie położysz się spać nakryty tym zastawem, lecz zwrócisz mu zastaw przed zachodem słońca, aby mógł spać pod swym płaszczem, błogosławiąc tobie, a Pan, Bóg twój, policzy ci to za dobry czyn” (Pwt 24,12-13).

Czyżby Jezus wzywał do biernej akceptacji zła? Nic bardziej błędnego! Sam sprzeciwiał się Złemu podczas kuszenia na pustyni, uderzony w policzek zapytał „Dlaczego Mnie bijesz?”, a na odarcie Go z płaszcza podczas krzyżowania nie miał wpływu. Chodzi o coś innego: nie odpłata, ale rezygnacja z zemsty. Chodzi o to, by raczej niesprawiedliwość znosić niż niesprawiedliwość czynić.

Jaka wdzięczność?

Karol de Foucauld to założyciel zgromadzenia Małych Braci i Małych Sióstr Jezusa. Jego życie naznaczone było licznymi paradoksami. Wciąż marzył o założeniu wspólnoty, ale zmarł całkowicie osamotniony. Mówił: „To, o czym marzę w sekrecie, to coś bardzo prostego, małego liczebnie, przypominającego pierwsze wspólnoty pierwotnego Kościoła. Mała rodzina, małe ognisko monastyczne, maleńkie i bardzo proste”. Na łożu śmierci wyznał: „Ja, który potrafię tylko marzyć, niczego w życiu nie osiągnąłem”. Niedługo potem ogłoszony został błogosławionym.

Karol de Foucauld zginął podczas rozruchów w Hoggarze z rąk piętnastoletniego chłopca z plemienia Senussów zawsze wrogo nastawionego do Francuzów. Jego życie zostało przerwane nagle, 1 grudnia 1916 roku. Wydaje się, że tak zakończyła się pustynna przygoda Karola, ale to tylko pozór. Faktycznie dopiero się zaczęła. Krew przelana na pustyni i wyciekająca na habit z napisem „Jezus – Caritas” zaczęła szybko przynosić owoce. Krew męczenników jest posiewem chrześcijan.

Życie Karola de Foucauld było okazywaniem wdzięczności – absolutnie za wszystko. Nawet za śmierć, która przyszła z rąk nieprzyjaciół. W myśl słów Jezusa: „Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność?” (Łk 6,32–34).

Stare czy nowe?

Dlaczego Jezusowe przykazanie miłości nazywamy nowym? Czyż nie jest tak stare, jak stare są kamienie na Synaju pamiętające Mojżesza? Czy nie zapisano go na kartach Księgi Kapłańskiej przypisywanej wyłowionemu z Nilu wybawcy Izraelitów?

Czy Żydzi nie odmawiają codziennie Szema, Israel: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich” ze świadomością, że Księga Kapłańska nakazuje miłować bliźniego jak siebie samego?

Dlaczego więc stare przykazanie miłości bliźniego, gdy tylko pojawia się w ustach Jezusa, określamy jako nowe?

VII C