Fasada kościoła św. Krzyża (wszystkie fot. M. Rosik)
Bez żadnej przesady można powiedzieć, że Florencja mogłaby swoimi zabytkami obdarzyć kilka niewielkich państw. Nie sposób więc ani ich zwiedzić, ani opowiedzieć o wszystkim.
Zapraszam więc do jednego. Kościół św. Krzyża (Santa Croce). Stoi na placu o tej samej nazwie, który dziś jest miejscem spotkań towarzyskich, turniejów, a nawet meczów piłki nożnej.
Krużganek przy klasztorze
Kościół zaczęto budować pod koniec XIII wieku. Uczynili to franciszkanie, którzy przybyli do Florencji w 1218 roku. Kościół i przylegający doń klasztor szybko stał się centrum życia religijnego całego miasta. Przyklasztorna szkoła cieszyła się dobrą sławą i właśnie dlatego stała się miejscem edukacji najmożniejszych rodów. Ich członkowie starali się, by biblioteka strzeżona przez mnichów w brązowych habitach była coraz bogatsza. Szkoła miała dwa skrzydła – jedno przeznaczone dla kandydatów do kapłaństwa, drugie o charakterze powszechnym.
Początkowo wybudowano niewielką kaplicę, którą z czasem rozbudowano, jednak i ta okazała się zbyt mała. Dlatego w 1294 roku postanowiono pójść za architektonicznymi pomysłami znakomitego mistrza Arnolfa di Cambio i wybudować świątynię w obecnym kształcie.
Dziś Święty Krzyż stanowi jeden z najwiekszych kościołów franciszkańskich Włoch i został podniesiony do rangi bazyliki mniejszej. Wnętrze to typowy gotyk i wczesny renesans, fasada – dziewiętnastowieczny neogotyk. Zaprojektowany został na kształcie litery T, czyli krzyża egipskiego. Szerokość głównej nawy to niemal czterdzieści metrów, stąd nie sposób było oprzeć dachu na kamiennych łukach. Koniecznym stało się zastąpienie ich drewnianymi belkami.
Agnolo Gaddi jest autorem fresków w głównym ołtarzu. Przedstawiają – zgodnie z nazwą świątyni – ewangeliczne i legendarne sceny związane z krzyżem Chrystusa.
Ołtarz główny
Kościół nazywany jest florenckim panteonem, choć równie dobrze mógłby nosić nazwę „grobowca” wielkich postaci. „Grobowca” w cudzysłowiu, bo niektórym wystawiono cenotafy bądź wykuto rzeźby przedstawiające ich groby. Zresztą termin „panteon” również należy wziąć w cudzysłów, bo etymologicznie oznacza świątynie wszystkich bogów, a ani Galileusz, ani Michał Anioł bogami nie byli…
To właśnie one przyciągały rzesze pielgrzymów. W samych bocznych nawach świątyni stąpa się po niemal trzystu nagrobnych płyt.
Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny
W gotyckiej budowli odnaleźć można nagrobek wspomnianego właśnie Michała Anioła, wykonany przez Giorgio Vasariego. Uśmiech historii? Pewnie tak. W końcu Buonarotti wyjechał z Florencji nie chcąc pracować dla Medyceuszy, a spoczął w grobowcu wykutym przez zatrudnionego przez nich artystę. Z dala od Piety, rzeźby Dawida i Kaplicy Sykstyńskiej.
Michał Anioł zmarł w Rzymie i miał zostać pochowany właśnie tam, gdyż taka była wola papieża. Jednak nie w ciemię bici florentczycy wykradli ciało artysty i przewieźli do Florencji. Tu przez kilka dni przed pochówkiem tłumy oddawały hołd zmarłemu artyście.
Tuż obok wystawiono cenotaf pochowanego w Rawennie Dantego. Wyrzeźbionej postaci poety towarzyszą dwie kobiety. Michał Anioł ponoć usilnie prosił, by Dante od razu został pochowany w Santa Croce, jednak mieszkańcy i włodarze miasta nie usłuchali „anielskiego” głosu. Dopiero w XIX stuleciu upamiętnili poetę cenotafem autorstwa Stefano Ricci.
Poeta zmarł tuż po napisaniu „Boskiej komedii”, nad którą pracował trzynaście lat. Był to czas, w którym łacina zmagała się z włoskim. Alighieri całe dzieło napisał w dialekcie toskańskim. A dodać trzeba, że był jednym z najwybitniejszych uczniów franciszkańskiej szkoły przyklasztornej właśnie przy kościele Santa Croce.
Cenotaf Dantego Alighieri z napisem „Uczcijcie największego z poetów”
Niedaleko stoi posąg Niccoli Macchiavellego, który nigdy nie powiedział, że cel uświęca środki, choć dzięki temu cytatowi wszedł do historii. Został wykonany w 1787 roku przez Innocenzo Spinazziego.
Pod koniec XV wieku Macchiavelli obją stanowisko sekretarza republiki i przydzielono mu funkcję analogiczną do dzisiejszego Ministra Obrony Narodowej. Za Medyceuszy został niesłusznie oskarżony o spisek. Wtrącono go do więzienia i poddano torturom. Gdy wyszło na jaw, że oskarżenie jest fałszywe, zwolniono go z więzienia. Nie wrócił jednak do polityki. Zamieszkał w rodzinnym San Casciano di Valdipensa i oddał się pisarstwu.
Posąg Niccoli Macchiavelliego
Ujmująco wygląda „Zwiastowanie” Donatellego. Ujmująco, bo płaskorzeźba prezentuje archanioła Gabriela klęczącego przez Maryją, nie odwrotnie, jak ma to miejsce w innych przedstawieniach tej sceny.
Boski posłaniec zdaje się doskonale wiedzieć, że Maryja jest wolna od grzechu pierworodnego i oddaje Jej pokłon jako Matce samego Boga.
„Zwiastowanie” Donatellego
Donatello jest autorem także słynnego „Ukrzyżowania” – rzeźby w drewnie. Zdaniem Filippo Brunelleschi, przyjaciela artysty, Chrystus wygląda jak wieśniak i zasługuje na lepszy wizerunek. Czy sam Brunelleschi wykonał lepszy? Oceńcie sami. Znajduje się w Santa Maria Novella.
Kościół Santa Croce skrywa także dzieła Giotta i jego ucznia Taddeo Gaddiego. Freski w Capella Bardi w prezbiterium przedstawiają sceny z życia św. Franciszka, natomiast malowidła w Capella Peruzzi – z biografii Jana Chrzciciela. Wszystkie wyszły spod pędzla Giotta. To właśnie o nim pisał Boccaccio w „Dekameronie”:
Był to człek tak wysokimi zdolnościami obdarzony, że natura żadnej rzeczy tak pięknej wydać nie mogła, której by on rylcem, piórem lub pędzlem odtworzyć był nie zdołał – i to w ten sposób, iż dzieła jego nie tylko zupełne podobieństwo do rzeczy wyobrażonej miały, ale samą naturą być się zdawały i łudziły do tego stopnia wzrok ludzki, że wiele razy za prawdziwe brano, co wymalowane było.
Maryja wniebowzięta
Nie można zapomnieć o Galileo Galilei. Początkowo odmówiono mu pochówku wewnątrz kościoła, jednak zrehabilitowano uczonego w 1737 roku, kiedy to jego szczątki przeniesiono do północnej nawy.
Pomimo głowy zawieszonej w chmurach nauki nie był Galileusz pozbawiony sprytu egzystencjalnego. Gdy dzięki stworzonej przez siebie lunecie dostrzegł krążące wokół Jowisza cztery ciała niebieskie, nazwał je „gwiazdami medycejskimi”, zyskując w ten sposób przychylność rodu Medyceuszy, a – z czego cieszył się jeszcze bardziej – przychylność ich kieszeni.
Jako zatrudniony na dworze Wielkiego Księcia Toskanii matematyk i filozof zaczął przychylnie propagować idee kopernikańskie, co przysporzyło mu nieco kłopotów. Na szczęście uniknął losu Giordana Bruna, choć „zaprzyjaźnił” się z inkwizycją aż do czasów swej śmierci w 1642 roku.
Nagrobek Galileusza
W szesnastowiecznej zakrystii uwagę przyciągają przede wszystkim bogato inkrustowane szafy, freski przedstawiające drogę krzyżową, ukrzyżowanie i pusty grób Chrystusa, a także drewniany sufit.
„Ukrzyżowanie” przypisywane jest Gaddiemu. Autorem „Drogi krzyżowej na Kalwarię” jest Spinello Aretino, natomiast twórcą „Zmartwychwstania” – Niccola di Pietro Gerini. Wszystkie dzieła pochodzą z XIV lub XV wieku.
Freski w zakrystii bazyliki
W Santa Croce nie brakuje poloników. Zasadniczo chodzi o grobowce znanych Polaków. Kogo?
Michał Kleofas Ogiński to kompozytor i książę zarazem.
Zofia z Czartoryskich Zamoyska to córka patriotki i arystokratki Izabeli Czartoryskiej.
Fragment fresku „Ostatnia Wieczerza” odnowionego po powodzi, która zalała miasto w 1966 roku
Zofia z Klickich Cieszkowska to kolejna arystokratka, której nagrobna płyta wykonana przez Stanisława Lenartowicza przyjęła formę tzw. drzwi śmierci. Maria Konopnicka tak wspomina swoją wizytę w Santa Croce w „Spotkaniach nad Arnem” (1892):
… chcę zaznaczyć tylko, że w Santa Croce, tym Panteonie grobowców florenckich, widziałam trzy płaskorzeźby Lenartowiczowskie. Dwie z nich … zamykające popioły dwóch rodaczek naszych: Zofii z Cieszkowskich Kickiej tudzież Zofii z książąt Czartoryskich ordynatowej Zamoyskiej, mają w sobie wiele poezji i uczucia. Szczególniej ów anioł ulatujący i na skraju brązowych odrzwiów widny ma piękną linię i dużo prostoty.
Wreszcie Michał Skotnicki to malarz, arystokrata i poseł sejmu czteroletniego.
Grobowiec Michała Skotnickiego
Wnikliwy wzrok odnajdzie w Santa Croce także tablicę poświęconą Aleksandrze Moszczeńskiej, zmarłej w wieku 22 lat ukochanej Juliusza Słowackiego. Nawet przepiękne mieszkanki miasta nad Arno nie mogły ukoić bólu wieszcza. Gdy odwiedził Florencję w 1837 roku, pisał do matki:
Wyznam ci jednak, droga, że mi często dystrakcją sprawują zgrabne i ładne florentynki – nigdzie podobnych figurek nie widziałem i wybrałbym łatwo sto dziewczątek, w które, żeby mi tylko Bóg pozwolił włożyć duszę według mego upodobania, to w każdej ze stu mógłbym się dziś zakochać szalenie. Takie jak są, przyciągają moje oczy, ale nie serce!
Natomiast na zewnątrz kościoła, w klasztornym wirydarzu, zawieszono płytę upamiętniającą powstańca styczniowego Stanisława Bechi Fiorentino.
Kaplica poświęcona Maryi w lewej nawie bazyliki
Polub stronę na Facebook