Syrofenicjanka. Kobieta o jasnym spojrzeniu (II)

Na targu w Sydonie (fot. M. Rosik)

Psy w starożytnym Izraelu uważane były za zwierzęta nieczyste, gdyż szukając pożywienia, miały kontakt z rzeczami nieczystymi. Niedopuszczalne było na przykład wpuszczenie do domu psa, który wcześniej mógł błąkać się po cmentarzu, dotykając grobów. Wówczas wszystkie sprzęty dotknięte przez psa stawały się nieczyste rytualnie. Czasami pożywienie pozbawione wartości rzucano psom. Tak zresztą nakazuje Tora: „Nie będziecie spożywać mięsa zwierzęcia rozszarpanego przez dzikie zwierzęta, ale je rzucicie psom” (Wj 22,30). Jezus, sięgając po alegorię „psa” w odniesieniu do córki kobiety syrofenickiej (bo to jej przecież odmawia pomocy), odwołuje się do swojego kontekstu kulturowego. Więcej jeszcze, o ile do pogan stosuje obraźliwie określenie „pies”, Żydów nazywa „dziećmi”. Użyty tu grecki rzeczownik teknon na kartach greckiego tłumaczenia Biblii Hebrajskiej wskazuje na Żydów jako synów Boga, i to nawet wtedy, gdy Bóg zwraca się ze skargą wobec Izraela, jak u Izajasza: „Biada synom zbuntowanym” (Iz 30,1). W innym miejscu już w łagodniejszym tonie Bóg zapewnia Izraelitów: „Na pewno ci są moim ludem, synami, którzy Mnie nie zawiodą!” (Iz 63,8). Przez Jeremiasza Bóg snuje swoje marzenia o Izraelu: „Jakże chciałbym cię zaliczyć do synów i dać ci przepiękną ziemię, najwspanialszą pośród posiadłości narodów!” (Jer 3,19). Przez Ozeasza natomiast zapewnia Izraelitów, iż Jego miłość towarzyszyła narodowi od zawsze: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem” (Oz 11,1). We wszystkich tych miejscach termin teknon oznacza Żydów jako dzieci Boga.

W Jezusowej odmowie udzielenia pomocy kobiecie syrofenickiej kontrast jest więc nader wyraźny: Żydzi to dzieci Boga, poganie to psy! O dziwo, taka odpowiedź wcale nie zniechęca rozmówczyni. Rezolutnie zwraca się do Jezusa po raz wtóry: „Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą pod stołem z okruszyn dzieci” (Mk 7,28). Odpowiedź ta zaskakiwała nie tylko pierwszych czytelników Ewangelii, ale zdumiała samego Jezusa! Jak wiemy, szybko zmienił zdanie i chwaląc kobietę za jej inteligencję, dokonał egzorcyzmu na odległość! Syrofenicjanka bowiem wykazała niezwykłą bystrość umysłu. Wcale nie zrażona Jezusową odpowiedzią, przejmuje z niej dwa obrazy – oraz dzieci i obraz psów – i przenosi je z gruntu judaizmu na swój pogański grunt. W jaki sposób to czyni? Nie mówi już o psach, ale raczej o szczeniętach czy psach domowych. Kobieta zdecydowanie rozszerza znaczenie tej „psiej” alegorii. Nie ma już na myśli psów włóczących się po miejscach nieczystych w poszukiwaniu pożywienia, ale domowe psy, które dostarczają zabawy dzieciom. Dlatego właśnie zdrobniała forma rzeczownika doskonale wkomponowuje się w kontekst jej wypowiedzi. Taką interpretację potwierdza pozycja „szczeniąt pod stołem” (Mk 7,28).

W środowisku hebrajskim, z punktu widzenia rytuału, niemożliwe byłoby spożywanie posiłku przy nieczystych zwierzętach. W kulturze helleńskiej zachowanie takie nie dziwiło. W środowisku hebrajskim niemożliwe byłoby również karmienie psów w czasie, gdy domownicy spożywają swój posiłek. W kulturze helleńskiej domowe psy mogły swobodnie żywić się tym, co przez przypadek upadło ze „stołów ich panów” (por. Mt 15,27). W środowisku hebrajskim domownicy jedzą najpierw (Mk 7,27), a zwierzęta żywią się ewentualnymi resztkami posiłków, wyrzuconymi przez ludzi. W kulturze helleńskiej domowe psy mogą żywić się w tym samym czasie, co domownicy.

Inteligencja Syrofenicjanki nie ogranicza się jedynie do rozszerzenia rozumienia alegorii „psów”. Poszerza ona także obraz „dzieci”, przytoczony przez Jezusa. Jezus mówi o Żydach jako dzieciach Bożych, używając terminu teknon. Kobieta woli wyraz paidion, oznaczający już nie tylko Żydów jako dzieci Boga, ale dzieci w ogóle. Rzeczownik paidionw Nowym Testamencie wielokrotnie bywa używany na oznaczenie dzieci lub sług Bożych. Odnosi się nawet do samego Jezusa, jak choćby w tym wyznaniu zanotowanym przez Mateusza: „Oto mój Sługa, którego wybrałem, Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom” (Mt 12,18). Teologiczny ciężar terminu pozostaje zachowany: zarówno Jezus, jak i Syrofenicjanka mówią o dzieciach Bożych.

Podkreślmy to jeszcze raz: niezwykła bystrość umysłu i inteligencja kobiety polega na tym, że z odmownej odpowiedzi Jezusa Jego rozmówczyni przejmuje dwa obrazy – obraz psów i dzieci – i z żydowskiego gruntu judaizmu przenosi je na swój kulturowe środowisko pogańskie. Przy takiej interpretacji słów Jezusa Jego odmowna odpowiedź traci na ostrości i daje możliwość interpretacji pozytywnej.

W sercu Sydonu, Liban

Czyżby rozmówczyni Jezusa pobierała lekcje retoryki w którejś ze słynnych szkół Tyru lub Sydonu? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w swoim środowisku miała duże szanse na zdobycie wykształcenia i w miarę wysokiego statusu ekonomicznego. Przemawia za tym kilka faktów. Po pierwsze, wybrzeże fenickie naznaczone obecnością miast portowych było o wiele bogatsze niż pobliska Galilea. W Tyrze i Sydonie kwitł handel rozwijany przez kupców zawijających do tamtejszych portów. W pierwszych dziesiątkach lat pierwszego stulecia Tyr, jak zauważono wyżej, nie należał do miast ubogich. Owszem, otoczony był przez ubogie wioski Galilei, ale skutecznie wykorzystywał ekonomicznie te ubogie tereny rolnicze, dzięki czemu bogacił się jeszcze bardziej. Po drugie, przypuścić można (choć to tylko przypuszczenie), iż Syrofenicjanka trzymać mogła domowe psy, a na to mogli pozwolić sobie jedynie zamożniejsi. Po trzecie, kobieta posiada w domu masywne łoże (gr. kline; por. Mk 7,30), a nie zwykłe nosze (gr. krabattos), jak w wielu innych opowiadaniach ewangelicznych. Wszystkie te wzmianki mogą dowodzić, że Jezus ma do czynienia z kobietą wykształconą i dobrze umocowaną ekonomicznie. Bez względu jednak na wykształcenie czy status ekonomiczny, odpowiedź kobiety skłania Jezusa do zmiany pierwotnej decyzji: „Z powodu tego, co powiedziałaś, idź, zły dych wyszedł z twej córki” (Mk 7,29).

W tym miejscu opowiadanie zmierza ku punktowi kulminacyjnemu: „Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł” (Mk 7,30). Aby odkryć głębię jego przesłania, należy zwrócić uwagę na określenia stosowane przez Marka na oznaczenie córeczki bohaterskiej matki. W jaki sposób o niej mówi? Warto powoli jeszcze raz prześledzić cały tekst perykopy, by się o tym przekonać. W dotychczasowym toku narracji córka rozmówczyni Jezusa bywa określana terminem: tygatrion(„córeczka”; Mk 7,25) i tygater(„córka”; Mk 7,26). Obrazowo do niej również odnosi się wyrażenie: „szczenięta pod stołem” (Mk 7,28). W polu semantycznym terminu oznaczającego dzieci (teknon, paidion) zawsze mieściło się wskazanie na dzieci Boże, chodziło jednak tylko o Żydów jako dzieci Boga. Dopiero w ostatnim wierszu perykopy do dziewczynki odnosi się termin paidionw rozumieniu „dziecko Boga”! Dar uzdrowienia ofiarowany córce Syrofenicjanki sprawia, że również do niej można odnieść termin paidion. Z upokarzającej pozycji poniżenia zostaje wyniesiona do pozycji „dziecka” Bożego. Nie musi już oczekiwać na swą kolej, jak domowe psy oczekują na spadające ze stołu okruchy, ale sama zasiada przy stole Bożych darów. Może podnieść wysoko swą głowę, bo została obdarzona nie tylko darem uwolnienia córki, ale darem godności dziecka Bożego. A jako dziecko ma do tego pełne prawo.