XVII Niedziela w ciągu roku A

Skarb, perła i sieć

Przypowieść o skarbie ukazuje najwyższą wartość królestwa Bożego, jaką uzyskuje człowiek, gdy je odnajduje. Radość towarzyszy przyjęciu i wzrostowi królestwa Bożego, pomimo wyrzeczeń, jakie należy podjąć („sprzedał wszystko, co miał”). Pliniusz Starszy w swej Historia naturalis zauważa: „Ze wszystkiego na świecie najcenniejsze są perły”. Nic więc dziwnego, że o swe kolekcje pereł dbała Kleopatra, żona Kaliguli, Cezar czy bogate patrycjuszki Rzymu. Nic też dziwnego, że istnieli prawdziwi poszukiwacze pereł – nie poławiacze (tych Palestyna nie znała), ale kupcy odbywający dalekie podróże, by odnaleźć najwartościowsze. Stary Testament porównuje zdobycie mądrości do pozyskiwania pereł: „Szczęśliwy, kto mądrość osiągnął, mąż, który nabył rozwagi: bo lepiej ją posiąść niż srebro, ją raczej nabyć niż złoto, zdobycie jej lepsze od pereł, nie równe jej żadne klejnoty” (Prz 3,13-15).

Dwie pierwsze przypowieści, o skarbie ukrytym w roli i o znalezionej drogocennej perle, wskazują na moment decyzji przystąpienia do królestwa Bożego. Decyzja ta wypływać powinna z głębi serca ludzkiego, dla którego królestwo jawi się jako skarb. W innych słowach do podjęcia takiej decyzji wzywa Jezus na kartach Apokalipsy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Królestwo Boże nie znosi obojętności: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3,15-16). Decyzja więc przystąpienia do niego i trwania w nim winna być stanowcza, jasna i jednoznaczna.

Wspaniałą metaforę konieczności podjęcia decyzji i opowiedzenia się za lub przeciw królestwu niebieskiemu (co jest równoznaczne z opowiedzeniem się za lub przeciw Jezusowi) przedstawił malarz Holman Hunt. Artysta namalował obraz, w którego centrum znajdują się drzwi. Po jednej stronie stoi Jezus, po drugiej człowiek. Z zewnętrznej strony, tam gdzie stoi Jezus, drzwi obrośnięte są bluszczem i nie posiadają klamki. Jezus stuka. Sam nie może nacisnąć klamki. Decyzja, czy wejdzie do środka, czy też nie pozostaje w gestii człowieka. Tylko on może nacisnąć klamkę i otworzyć drzwi przed Jezusem. Taka jest wizja artysty. Czasem jednak bywa tak, że człowiek sam nie jest w stanie otworzyć drzwi swego serca. Niektórzy zostali zranieni przez życie i zamknęli się w sobie. Zamknęli się na ludzi, na miłość, na przyjaźń, zamknęli się na Boga. Żyją w ciasnej skorupie strachu. Wtedy o pomoc należy prosić Ducha Świętego. Wzywać Go na modlitwie, prosić o wskazanie drogi i błagać o światło. Duch Święty bowiem przychodzi z pomocą naszym słabościom.

Poławiacze pereł

W Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie zorganizowano wystawę, pt. „Perły”. Zgromadzono szczególne eksponaty i klejnoty z perłami z całego świata. Przy okazji zaoferowano zwiedzającym prawdziwą ucztę: odbyły się lekcje na temat tych rzadkich, tajemniczych okazów.

Perły poławiane są w wielu miejscach świata, ale ojczyzną naturalnych pereł jest Zatoka Perska, gdzie przez wieki ich połów był głównym źródłem dochodów mieszkańców. Dziś nurkowie wyposażani w coraz lepszy sprzęt zanurzają się na naprawdę duże głębokości. Jednak przed wiekami poławiacze pereł musieli mierzyć się z wielkim niebezpieczeństwem. Nurek, połączony z łodzią za pomocą liny, schodził na głębokość nawet ponad dwadzieścia metrów. Nie miał butli tlenowych i skafandrów. Miał tylko marzenie, aby znaleźć perłę. Ryzykował życie, często tracił je nie znajdując skarbu. Ale pojawiali się następni marzyciele – śmiałkowie, którzy odważnie zanurzali się w otchłań morza.

Perłę może wytworzyć każdy małż ze skorupą, od największego na świecie ich gatunku – przydaczni olbrzymiej, o długości nawet do półtora metra – po małego ślimaka lądowego. Jednak powstawanie pereł jest zjawiskiem tak rzadkim, że jeden piękny okaz trafia się raz na dwa tysiące muszli, a nawet tylko raz na pięćdziesiąt tysięcy. Najdroższe, najbardziej cenione są perły okrągłe. W wycenie pereł liczy się idealny kształt, blask i odcień – od bieli, przez pistacjową zieleń, róż, złoto i bakłażanowy fiolet, aż po perły czarne.

Przez wieki nadawano perłom wiele symbolicznych znaczeń. Wyrażały czystość, miłość, smutek, kobiecość. Do narodzin perły porównywano Niepokalane Poczęcie Matki Bożej. Mawiano też, że perły, to nic innego, jak „łzy Boga wpadające do wody”.

Chrystus nadał perle własną symbolikę. Jeśli dla wydobycia jednej perły z wnętrza muszli ukrytej na dnie morza narażamy życie, a mądry kupiec „gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” (Mt 13,46), to czyż nie o wiele więcej powinniśmy być gotowi oddać dla chwały Królestwa Bożego?

Chrystus z masy perłowej

W Zatoce Perskiej są głównie różowe. Z Morza Czerwonego można wydobyć białe. Z Indii pochodzą te białokremowe, niekiedy z poświatą błękitu, zieleni lub fioletu. A na Madagaskarze są srebrzyste. W czasach Jezusa podobnie jak dziś perły cieszyły dużym popytem. W Palestynie nie było poławiaczy pereł. Sprowadzano je więc z dalekich obszarów. Poszukiwacze pereł byli ludźmi bogatymi, skoro stać ich było na dalekie podróże. A dla zdobycia najcenniejszych okazów gotowi byli zrobić niemal wszystko. Jak w Jezusowej przypowieści: „Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” (Mt 13,45-46).

Chrystusowa metaforyka perły wskazuje na królestwo niebieskie. Jednak już Ojcowie Kościoła dokonali pewnego przesunięcia akcentów. Skoro Chrystusa nazwali autobasileia ­– „królestwem samym w sobie”, to perła oznaczała Jego samego. Kto znalazł Chrystusa, znalazł najcenniejszą perłę. A innym razem perłą była Maryja. Jak Afrodyta – bogini miłości narodziła się z muszli niczym perła, tak Chrystus, który jest samą Miłością, narodził się z dziewiczego łona Maryi.

Jak perła ukryta jest w białej muszli, tak Chrystus ukrył swe bóstwo w czystym łonie swej Matki. Znakomite dzieło holenderskiego mistrza z XVII w., Jana Vermeera, za tytułowane „Dziewczyna z perłą” – dzieło, które stoi u źródeł nie mniej znanego filmu o tym samym tytule – przedstawia postać, której tożsamość do dziś pozostaje zagadką. Jej kolczyki wykonane zostały z drogocennej masy perłowej, a ona sama sprawia wrażenie, jakby odwróciła się na dźwięk znajomego głosu. Kto posiada już najcenniejszą perłę – Chrystusa, temu dźwięk Jego głosu nigdy nie może pozostawać obcy.

Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50

Polub stronę na Facebook