XX NIEDZIELA W CIĄGU ROKU B

(16.08.2015)

Z nocnego stolika

Urodzony na Madagaskarze, dziś znany pisarz i nowelista francuski, Frédéric Lenoir został świadomym chrześcijaninem w wieku dziewiętnastu lat. Stało się to na skutek kontaktu z jedną ze wspólnot. Choć był ochrzczony w dzieciństwie i chodził na religię aż do bierzmowania, to jednak praktyki te nie zostawiły w nim specjalnego śladu. Jako młody człowiek miał wręcz alergię na punkcie prawa, dogmatów i norm, które z nich wynikały. W jego mniemaniu wszystkie religie pretendowały do posiadania jedynej prawdy, a ich historia była przepełniona masakrami, anatemami i świętymi wojnami. „W jaki sposób Prawda i Mądrość mogły współistnieć z takim fanatyzmem?” – pytał.

W czerwcu 1981 przyjaciel Frédérica, Emanuel, stwierdził, że jest chrześcijaninem. Opowiadał o nowej wspólnocie zakonnej, mniszkach i mnichach z „Betlejem”. „Tam – powiedział – spotkasz przynajmniej prawdziwych świadków Chrystusa”. Propozycja była pociągająca, zwłaszcza, że przez wrodzoną ciekawość Frédéric zawsze chciał poznać życie jakiegoś klasztoru. Z miejsca ujęło go surowe piękno romańskiej budowli. Młoda siostra zaprowadziła go do klasztornej celi. Szeroki uśmiech na rozjaśnionej twarzy oraz wymiana głębokiego spojrzenia wystarczyły za protokół powitalny. Francuz tak wspomina kolejne chwile: „Po nieszporach, które wydawały mi się niekończące, wróciłem do pokoju. Nie mogłem jednak uporządkować myśli. Poczucie lęku, rozproszenia, dziwności nadal mnie ogarniało. Czyżbym złapał wirusa chrześcijaństwa? By zwyciężyć to przypuszczenie, zdecydowałem się po raz pierwszy otworzyć Biblię, nieco zakurzoną, leżącą na nocnym stoliku… Otworzyłem ją na chybił trafił na Ewangelii św. Jana”. To właśnie wtedy natrafił na słowa Jezusa: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56). Po trzech latach życia we Wspólnocie św. Jana wyznał: „Kościół, jakikolwiek by nie był, jakie by nie były ułomności jego członków, ofiarował mi pokarm, jakiego potrzebował mój rozum i moje serce: Eucharystię”.

Czerwony spray na murach kościoła

Misternie ułożona mozaika pod głównym ołtarzem Kościoła Rozmnożenia Chleba w Tabghdze przedstawia kosz z czterema chlebami i dwie ryby. Zgodnie z zapisem Ewangelii, Jezus miał do dyspozycji pięć chlebów. Co się stało z piątym? Myśl artysty układającego mozaikę jest iście teologiczna, wręcz duchowa: piąty chleb to ten rozmnażany na ołtarzu. Chleb eucharystyczny.

Pątniczka Egeria, która odwiedziła to miejsce w IV w., znalazła tu żywą wspólnotę chrześcijan. Już wtedy wokół kamienia, na którym złożono cudownie rozmnażane chleby, stał kościół. Powstał prawdopodobnie dzięki staraniom judeochrześcijanina Józefa z pobliskiej Tyberiady. Pierwszy budynek cechował styl syryjski. W połowie V w. wystawiono tu bazylikę bizantyńską, zorientowaną na wschód. W 614 roku Persowie zburzyli kościół i o miejscu tym zapomniano na ponad 1300 lat! Dopiero w 1932 roku niemieccy archeolodzy odsłonili ruiny fundamentów, na których postawiono obecną bryłę świątyni.

Przybywający do Tabghi pielgrzymi chętnie otwierali karty Ewangelii. Czytali nie tylko opis rozmnożenia chleba, ale także fragmenty Mowy Eucharystycznej Jezusa: „Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54). Tak było do tragicznej nocy z 15 na 16 czerwca 2015 roku. Kościół został podpalony. Ogień podłożono w kilku miejscach jednocześnie. Na ścianie czerwonym sprayem po hebrajsku wypisano słowa potępienia czcicieli fałszywych bogów. Zatrzymanych przez policję szesnastu podejrzanych po wyjaśnieniach zwolniono bezwarunkowo. Władze żydowskie zapewniają, że śledztwo trwa…