XXII NIEDZIELA W CIĄGU ROKU B

(30.08.2015)

Narcyz i rzeka

Oscar Wilde w The Disciple rysuje przed swoimi czytelnikami malowniczą wersję antycznego mitu o Narcyzie: „Kiedy umarł Narcyz, nieutulone w żalu kwiaty polne poprosiły rzekę o parę kropel wody, by mogły go opłakać.

– Och – odparła rzeka – gdyby każda moja kropla wody była łzą, nie starczyłoby mi ich, by samej opłakać Narcyza. Kocham go.

– Och – odpowiedziały kwiaty – jak mogłabyś nie kochać Narcyza? Był piękny.

– Był piękny? – spytała rzeka.

– A któż mógłby to wiedzieć lepiej od ciebie? Każdego dnia leżąc na brzegu, podziwiał swoje piękno w twoich wodach.

– Jeżeli ja go kochałam – odparła rzeka – to dlatego, że gdy pochylał się nad moimi wodami, widziałam w jego oczach odbicie moich wód”.

Jak wynika z przekazu ewangelistów, niektórzy faryzeusze byli zakochani w sobie niczym mityczny Narcyz. Byli zauroczeni własną doskonałością, jak rzeka z opowieści Wilde. Dlatego usłyszeli od Jezusa: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: 'Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode mnie. Ale czci na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi’. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji” (Mk 7,14-15).

W życiu duchowym ważna jest umiejętność pozwalająca zachować pewne ramy obiektywizmu w ocenie samego siebie. Chodzi o zdolność spojrzenia na siebie z dystansem. Gdy posiadamy tę umiejętność, wówczas rzeczy nabierają właściwych wymiarów. Nie przypisujemy zbytniego znaczenia sprawom mało istotnym, ani nie bagatelizujemy rzeczy ważnych. Na co dzień bardzo łatwo o zachwianie tych proporcji. Łatwo o postawę poszukiwania w oczach innych jedynie odbicia własnego piękna.