XXIX Niedziela w ciągu roku A

Grosz za twoje myśli

Pewnego dnia Jezus usłyszał starannie przygotowane i gładko wyreklamowane pytanie: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?” (Mt 22,16-17). Zrozumiałe, że skrupulatni w rozstrzyganiu tysięcy kazusów faryzeusze byli bardzo precyzyjni w stawianiu pytań. Również tych podchwytliwych. Jezus jednak nie musiał oferować im grosza za ich myśli. Przejrzał je na wylot. Bogu, co boskie, Cezarowi, co cesarskie – odpowiedział.

Już wtedy wiedział – wbrew przekonaniom bywalców Wall Street – że nie pieniądz rządzi światem. Nie pieniądz, ale miłość. Zwolennikom apokryfów wydawało się, że podczas „ukrytego życia” Jezus powędrował do dalekiej Azji. Może do Indii, może do Chin. I choć dziś nikt rozsądny nie wierzy w te irracjonalne przypuszczenia, przyznać trzeba, że Jezus antycypował w swym nauczaniu późniejsze chińskie powiedzenia: „Pieniądz może kupić zegarek, ale nie może kupić czasu. Pieniądz może kupić dom, ale nie może kupić rodziny. Pieniądz może kupić lekarza, ale nie może kupić zdrowia. Pieniądz może kupić łoże, ale nie może kupić snu. Pieniądz może kupić seks, ale nie może kupić miłości. Pieniądz może kupić pozycję, ale nie może kupić szacunku. Pieniądz może kupić książkę, ale nie może kupić wiedzy”.

Gdy reflektuję nad Jezusowym, „co boskie – Bogu, co cesarskie – cesarzowi”, w myślach przyznaję Mu rację. Gdy zastanawiam się nad chińską mądrością wyrażoną w przytoczonych wyżej zdaniach – w myślach przyznaję rację skośnookim Azjatom. W myślach – tak. A w praktyce? Grosz za twoje myśli…

Gromy spojrzeniem rzucane

Badania o skuteczności komunikacji dowodzą, że treść wypowiedzi (czyli przekaz słowny) tylko w 7 procentach wpływa na wiarygodność i skuteczność komunikacji. W 38 procentach decyduje o tym ton głosu, natomiast aż w 55 istota przekazu zależna jest od komunikacji pozawerbalnej. Stwierdzić trzeba jednak, że problematyka mowy ciała nie była nigdy w centrum zainteresowania ewangelistów relacjonujących życie, działalność i nauczanie Jezusa z Nazaretu. Wszelkie wzmianki o pozawerbalnym przekazie u Jezusa pojawiają się na kartach ich dzieł jakby mimochodem i nie stanowią przedmiotu analiz autorów natchnionych.

Jednym z istotnych wyrazów mowy ciała jest spojrzenie. Spojrzenie Jezusa często przenikało ludzkie serca i odkrywało ich tajniki. Dlatego było to często spojrzenie pełne miłości. Tak Jezus patrzył na młodego człowieka, który nie kwapił się, by sprzedać swe dobra i rozdać ubogim. Innym razem spojrzenie Jezusa przepełnione było słusznym gniewem, jak wtedy, gdy w synagodze niechętnie patrzono na uzdrowienia w szabat. Zdarzało się także, że Jezus pełen delikatności dla największych nawet grzeszników, którzy szukają nawrócenia, odwracał wzrok. Gdy przyprowadzono Mu kobietę, która prowadziła grzeszne życie, Jezus nie chciał jej zawstydzić swoim spojrzeniem. Pochylił się i pisał palcem po ziemi.

Jezus spojrzeniem przebaczał i wzywał do nawrócenia. Napominał i modlił się. Karcił i zachęcał. I można sobie tylko wyobrazić wzrok Jezusa skierowany na faryzeuszów, którzy chcieli pochwycić Go w mowie, stawiając pytanie o podatek dla Cezara. Ewangelista stwierdza lapidarnie: „Jezus przejrzał ich przewrotność” (Mt 22,18). I zapewne ten wzrok mówił więcej niż Jezusowa odpowiedź.

Restauracja autoportretu

W naszym słowniku coraz częściej pojawia się nowe słowo: przekierowanie. Oczywiście wszystko za sprawą Internetu. Przekierowujemy domeny, strony www., użytkowników i porty w routerze. Tymczasem w rozmowie z uczniami znawców Prawa i zwolennikami Heroda Jezus przekierowuje uwagę. Ze sfery politycznej na religijną. Stawia zasadę: „Oddajcie Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21). Napis na rzymskiej monecie czasów Jezusa był długi. Na awersie głosił: „Tyberiusz Cezar, boski August, syn Augusta”, na rewersie brzmiał: „Najwyższy kapłan (pontifex maximus) narodu rzymskiego”.

Taką monetą Żydzi zobowiązani byli płacić trzy podatki: gruntowy, dochodowy i pogłowny. Pierwszy płacony był w pieniądzach i naturze, a wynosił jedną dziesiątą część całego zbioru i jedną piątą produkcji wina i owoców. Drugi stanowił jeden procent całego dochodu. Trzeci wreszcie, wynoszący jeden denar, obowiązywał mężczyzn od czternastego do sześćdziesiątego piątego roku życia, kobiety zaś już od dwunastego roku życia. Kwestia podatku drażniła społeczeństwo Palestyny. Jedni, dla świętego spokoju, byli skłonni go płacić, inni jednak – jak choćby niejaki Juda Calaumita – widział w nim początek niewolnictwa. Zawołanie „Żadnego podatku dla Rzymian!” stało się jednym z naczelnych haseł zwolenników walki z okupantem, zelotów, a zwłaszcza radykalnego skrzydła ich ugrupowania – sykaryjczyków. Ich nazwa wywodzi się od terminu oznaczającego krótki miecz, którym chętnie posługiwali się wobec wszystkich idących na ustępstwa z Rzymianami.

Jezus, nie wpadając w pułapkę bezpośredniej odpowiedzi „tak” lub „nie” (bo przecież każdą odpowiedzią ściągnąłby na siebie gniew – ludu lub władz), przenosi przedmiot dyskusji na inną płaszczyznę. Na monecie jest wizerunek Cezara. Gdzie płaci się tą monetą, tam Cezar rozciąga swą władzę. W akcie stwarzania Bóg wyrył swój własny wizerunek na każdej istocie ludzkiej. Gdzie obraz ten trwa, tam rośnie królestwo Boże. Obraz ten jednak zatarty został przez grzech. Trzeba więc zakasać rękawy i zabrać się za odrestaurowanie go.

Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50

Polub stronę na Facebook