Owadia Josef, zmarły kilka lat temu ortodoksyjny sefardyjski naczelny rabin Izraela, burzył się, gdy po stłuczeniu szkła w czasie ceremonii ślubnej słyszał gości weselnych wykrzykujących mazeł tow, czyli „na szczęście”. Życzenie szczęścia nowożeńcom nie powinno pojawiać się w tym momencie uroczystości – wyjaśniał, dodając: „Wielu niedouczonych ludzi napełnia swoje usta śmiechem podczas rozbijania szkła, krzycząc mazeł tow i przemieniając ten piękny zwyczaj – mający wyrażać nasz żal z powodu zniszczenia Jerozolimy – w okazję do niepoważnego zachowania”. Zgodnie z tradycją tłuczenie kielicha ma przypominać jeden z najtragiczniejszych momentów historii narodu wybranego, jakim była destrukcja świątyni w 70 roku, dokonana przez rzymskie wojska dowodzone przez Tytusa. Znaczenie tego gestu jest symboliczne. Ma przypominać, że tu na ziemi, szczęście nigdy nie może być całkowite.
Kulminacyjny moment ślubu dokonuje się już po ceremonii przyprowadzenia panny młodej do domu młodego. Do tej właśnie ceremonii nawiązuje Jezusowa przypowieść o pannach mądrych i mniej roztropnych. Brak oliwy w lampach to ostrzeżenie dla tych, którzy zatracili postawę czujności: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25,13).
Rozbite szkło przypomina o zniszczeniu ziemskiej świątyni. Oby brak gotowości na spotkanie Jezusa Oblubieńca nie pozbawił nas wstępu do świątyni życia wiecznego.