Edyta Stein. Siedem blasków świętości

Blask pierwszy

Postać Edyty Stein zafascynowała mnie jeszcze w czasie studiów filozoficznych. Ostatecznie przecież młodzieńcze lata swojego życia – w tym część studenckiego okresu – spędziła w moim mieście, tu, we Wrocławiu. Tu stał jej rodzinny dom przy ulicy Nowowiejskiej, tu uczęszczała do synagogi (przy ulicy św. Antoniego) zanim jeszcze porzuciła judaizm, tu chodziła do szkół, tu wstąpiła na uniwersytet i tu po swym nawróceniu wiele godzin spędziła w kościele św. Michała, tuż obok jej rodzinnego domu. Najbardziej cieszył mnie fakt, że – jak wspomina w swych zapiskach – lubiła wieczorami spacerować po Wyspie Tumskiej, pośród długich cieni rzucanych przez światła staromodnych dziś latarni. I jeszcze to, że niekiedy siadała na parapecie w budynku uniwersyteckim i długo wpatrywała się w nurt Odry.

Edyta Stein urodziła się w 1891roku w rodzinie żydowskiej (a więc wyznania mojżeszowego), jednak w wieku 14 lat wybrała ateizm. Studiowała germanistykę we Wrocławiu i filozofię u Husserla w Getyndze. Swoje nawrócenie na katolicyzm przeżyła w ciągu jednej nocy (choć sam proces zaczął się dużo wcześniej), gdy w domu swej przyjaciółki trafiła na książkę Życie św. Teresy napisane przez nią samą. Zamykając ostatnią kartę powiedziała To jest prawda  i następnego dnia poprosiła o chrzest.

 

Blask drugi

Podczas kilkuminutowego zwiedzania, w gronie przyjaciółek, katedry katolickiej we Frankfurcie nad Menem w roku 1916 uderzyło Edytę Stein zachowanie pewnej kobiety, która weszła do świątyni z wielkim koszem w ręku, najwidoczniej prosto z targu, uklękła w ławce i w wielkim skupieniu zaczęła się modlić. Dla Edyty było to coś zupełnie nowego. Wiedziała, że w zborach protestanckich czy synagogach wierni zbierają się na nabożeństwo i wspólnie się modlą. Nikt jednak nie wstępuje – według niej – ani do synagogi, ani do kościoła protestanckiego w ciągu tygodnia, prosto od swoich zajęć, żeby się tam prywatnie modlić. Tymczasem tutaj przyszedł ktoś, wprost z codziennego życia, do pustego kościoła, ot tak – na poufną rozmowę. I Edyta dodaje: To mi utkwiło na zawsze w pamięci.

 

Blask trzeci

Celem, jaki założyła sobie Edyta Stein w Getyndze było dostanie się na seminarium naukowe Edmunda Husserla. Zapoznała najpierw Adolfa Reinacha, prywatnego docenta filozofii. Reinach pełnił rolę łącznika między Husserlem a studentami. Gdy w końcu przyszedł czas spotkania Edyty z jej mistrzem (tak go później nazywała), udała się na seminarium filozofii: Po omówieniu spraw ogólnych Husserl wzywał nowych pojedynczo do siebie. Gdy wymieniłam swe nazwisko, powiedział: Doktor Reinach wspominał mi o pani. Czy czytała już pani coś z moich rzeczy? – „Logische Untersuchungen” – Całe „Logische Untersuchungen”? – Tom drugi cały – Cały drugi tom? To było bohaterstwo! – powiedział z uśmiechem. Tak zostałam przyjęta.

Blask czwarty

Od 1909 roku Edyta Stein studiowała germanistykę na uniwersytecie we Wrocławiu. Był to czas poważnej pracy, ale i przepięknego życia towarzyskiego. Edyta decydowała się niejednokrotnie na niekonwencjonalne kroki. Dla przykładu – wybrała wykłady z psychologii eksperymentalnej u profesorów Hoenigswalda i Sterna, których słuchaczami byli jedynie mężczyźni. Na tamte czasy była to decyzja radykalnej emancypantki. Pewnego dnia podczas wykładu usłyszała: Gdy mówię: Moi Panowie, mam, oczywiście, na myśli i tamtą Panią.

Blask piąty

Co tak zachwyciło w Getyndze młodą adeptkę filozofii? Wydaje się, że całość życia studenckiego, we wszystkich jego odcieniach: zarówno wykłady, jak i życie towarzyskie, nowe przyjaźnie, studenckie spacery czy górskie wędrówki. Na jedną z nich wybrała się ze swą przyjaciółką Różą Gutmann. Zamierzały zwiedzić okolice Weimaru. Trzeciego dnia wędrówki pogoda się popsuła: deszcz stawał się coraz bardziej uciążliwy, w związku z czym i miny piechurek nieco się wydłużyły. Gdy w końcu późnym wieczorem dotarły do jakiejś wioski, okazało się, że trudno dostać nocleg. Dopiero po długich poszukiwaniach ktoś zlitował się nad nieszczęsnymi studentkami i udzielił im schronienia. Edyta wspomina: Spytałyśmy życzliwego gospodarza, gdzie właściwie jesteśmy. Manebach – nazywała się ta dziura. Manebach – brzmiało to tak rozwlekle, jak ten nie kończący się deszcz i ta nie kończąca się droga. Miałyśmy znów dość humoru, by śmiać się z tego serdecznie.

 

Blask szósty

Oprócz Edmunda Husserla coraz większym autorytetem wśród fenomenologów cieszył się Maks Scheler. Towarzystwo Filozoficzne zapraszało go co roku na kilka tygodni wykładów. Ponieważ uniwersytet w Monachium zabrał mu prawo wykładów (z powodu skandalu związanego z jego sprawą rozwodową), nie mógł również oficjalnie wykładać w Getyndze. Dlatego spotkania zazwyczaj odbywały się w jakimś hotelu lub kawiarni. Scheler nie bardzo radził sobie z rozplanowaniem czasu, dlatego pod koniec jego wizyty w Getyndze spotkania odbywały się każdego wieczoru. Po części oficjalnej zostawał jeszcze w gronie pytających i długo w noc wyjaśniał tajniki filozofii.

Blask siódmy

Praca doktorska Edyty Stein, traktująca o zagadnieniach wczucia się, ukazała się w 1917 roku. Znamienne, że nawet wtedy Edyta nie straciła nic ze swej skromności i dobroduszności. Kiedy po obronie pracy doktorskiej z wynikiem summa cum laude została zaproszona do kawiarni przez swego przyjaciela, okazało się, że ten nie wziął ze sobą pieniędzy. Plotka głosi, że aby nie spowodować zakłopotania towarzysza wobec innych, dyskretnym ruchem pod blatem stolika wręczyła mu swoją portmonetkę.

 

Polub stronę na Facebook