Między głębią a mielizną

W 1986 roku w północnej części Izraela na pewien czas zapanowała susza. Poziom wody w Jeziorze Galilejskim zacznie się obniżył i … dał początek interesującemu odkryciu. Ponad taflę jeziora wyłonił się fragment starożytnej łodzi, którą datowano na I wiek po Chrystusie. Od razu nazwano ją łodzią Jezusa! Wydobywanie obiektu z jeziora trwało jedenaście dni. Z niezwykłą ostrożnością umieszczono łódź w pobliskim kibucu o nazwie Nof Ginosar i przystąpiono do prac oczyszczających i konserwacyjnych. Dopiero po dziesięciu latach wystawiono ją na widok publiczny. Łódź liczy nieco ponad osiem metrów długości i mogła pomieścić piętnaście osób. Idealna, jak dla Jezusa i apostołów! Znawcy zidentyfikowali dwanaście rodzajów drewna użytego do konstrukcji. Najwięcej elementów wykonano z dębu i cedru.

Szymon Piotr, pracując kiedyś przy naprawie sieci obok takiej właśnie łodzi, usłyszał: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”(Łk 5,4). Głębokość Jeziora Galilejskiego waha się od czterdziestu dwóch do czterdziestu ośmiu metrów. Cudowny połów ryb, którego dokonali na polecenie Jezusa pierwsi apostołowie, stał się impulsem ciekawych interpretacji wśród Ojców Kościoła. Arnobiusz pisał: „Morzem jest świat, natomiast łodzią, w której znajdują się apostołowie – Kościół”. Św. Augustyn rysował przed swymi czytelnikami wymowną scenę:

„Niekiedy łódź unosząca uczniów – czyli Kościół – jest miotana i uderzana burzami pokus […]. Ta łódź, która unosi uczniów, przyjmuje z radością Chrystusa. To prawda, łódź jest w niebezpieczeństwie, ale poza nią jest pewna śmierć. Trzeba więc wytrwać w łodzi”.

Trzeba nie tylko wytrwać w łodzi, ale posterować ją na głębię. Tylko wtedy spełni się Jezusowa obietnica: „Uczynię was rybakami ludzi”. Oby tylko głębia morza, którym jest świat, a na nim my wszyscy, nie okazała się mielizną.

V C