Betania była też świadkiem niezwykłego wydarzenia – wskrzeszenia Łazarza. Dokonując tego czynu Jezus pośrednio zapowiada swoje własne zmartwychwstanie. Tym razem nie przebywa w domu znajomej rodziny, lecz zatrzymuje się w domu Szymona trędowatego. Z całą pewnością był to człowiek już uzdrowiony z trądu, inaczej bowiem byłby zmuszony do zamieszkania w obozowisku przeznaczonym dla trędowatych, które znajduje się poza miastem. W domu Szymona, gdy Jezus siedział przy stole, podeszła do Niego kobieta z alabastrowym flakonikiem drogiego olejku i wylała Mu go na głowę. Gest ten spowodował oburzenie świadków wydarzenia; uczniowie mówili: „Po co takie marnotrawstwo, przecież można było drogo to sprzedać i rozdać ubogim” (Mt 26,9). Jezus jednak strofował ich za taką postawę. Odpowiedź na zarzut niektórych świadków sceny Jezus formułuje na trzyetapowej drodze; linia argumentacji ma charakter wstępujący. Egzegeci nazywają tę technikę terminem klimaks. Początkowo Jezus stwierdza, że gest kobiety jest dobrym czynem. W tradycji rabinistycznej dobrymi czynami były, np. udzielenie gościny, odwiedziny chorych, grzebanie zmarłych czy finansowe wsparcie potrzebujących. Według rabiego Simlaja, który żył w III wieku, Torę otwiera dobry czyn Boga – przyodzianie nagiego, i taki też czyn zamyka Pięcioksiąg – jest nim pogrzeb Mojżesza.
Pierwsza część wypowiedzi Jezusa zmierza w kierunku uzasadnienia, że czyn kobiety jest równie dobry jak jałmużna; przecież właśnie jałmużny domagają się Jego rozmówcy. Drugi etap Jezusowej wypowiedzi zawiera informacje: „Ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie”. Ta sama logika znalazła później swoje odzwierciedlenie w nauczaniu niektórych rabinów. Według nich, jałmużna jest czynem mniej chwalebnym niż namaszczenie, gdyż może być udzielona jedynie żyjącym, natomiast namaszczenie rozciąga się także na zmarłych. I właśnie to Jezus oznajmia w kulminacyjnym punkcie swojej wypowiedzi: „Uczyniła to na Mój pogrzeb”.
Scena namaszczenia w Betanii odgrywa bardzo konkretną i jasno określoną rolę w teologii Mateusza. Czyn kobiety rozpoznany zostaje jako dobry i właśnie dlatego staje się modelem postępowania dla adresatów dzieła Mateuszowego, a w konsekwencji dla wszystkich wierzących w Chrystusa. Model ten ma swoje zastosowanie w czasie nieobecności Jezusa, który stwierdza: „Mnie nie zawsze macie u siebie”. Należy więc go stosować w czasie oczekiwania na Jego powtórne przyjście w paruzji. Tak więc między zmartwychwstaniem a paruzją jest czas czynienia dobra i czas Kościoła, który powtarzać powinien gest dokonany przez kobietę w Betanii.
Jezus zaznacza, że jak długo będzie głoszona dobra nowina na całej ziemi, tak długo również opowiadać będą o tym wydarzeniu. Jest to przecież gest prawdziwej miłości okazanej Jezusowi w dramatycznej chwili Jego życia, w chwili, która zmierza ku zasadniczemu momentowi zbawczemu w historii Izraela. Być może to właśnie wydarzenie – marnotrawstwo, jak twierdzili niektórzy z jego świadków, olejku nardowego – stało się bezpośrednim bodźcem, który skłonił Judasza do tego, by udać się do arcykapłanów. Judasz rzekł: „Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?” (Mt 26,15). Arcykapłani wyznaczają Judaszowi trzydzieści srebrników. W ten oto sposób spełniają się proroctwa Starego Testamentu. Judasz rozpoczyna poszukiwanie sposobności, aby zdradzić Jezusa. W rzeczywistości wynagrodzenie przeznaczone Judaszowi było bardzo skromne. Ewangelista wyraźnie zaznacza, że zdrady dokonać miał jeden z dwunastu. Podkreślenie to uwypukla fakt, że nie wystarczyły trzy lata przy boku Jezusa, aby nawrócić Judasza.
Judasz z całą pewnością był świadkiem wielu cudów dokonywanych przez Jezusa: swoimi dłońmi rozdawał chleb na pustyni, gdy Jezus rozmnażał go dla głodujących; widział ludzi, z których wychodziły złe duchy; widział wskrzeszonych z martwych; był świadkiem wielu uzdrowień i przez całe lata słuchał nauk Jezusa o miłości Boga, którą ma ku człowiekowi. Jednak dobroć Jezusa, Jego nauczanie i miłosierdzie nie były wystarczającym motywem, aby całkowicie przemienić serce Judasza.
Polub stronę na Facebook