fot. M. Rosik
Według zwyczajów żydowskich, Bóg udziela autorytetu każdemu, kto przewodzi wspólnym modlitwom i kto prowadzi nauczanie. Nic więc dziwnego, że przywódcy religijni narodu wybranego, arcykapłani i starsi ludu oraz stróże świątyni zastanawiali się, kto upoważnił Go do wystąpień – Nauczyciela. Wystąpienia te były o tyle istotne, że odbywały się w świątyni.
Przypuszczalnie w przekonaniu arcykapłanów i starszych ludu, Jezus miał się przyznać, iż jest Mesjaszem. Właśnie takie oświadczenie Jezusa wystarczyłoby do tego, by postawić Go w stan oskarżenia. Jezus jednak, jak miało to już miejsce kilkukrotnie, nie odpowiada wprost na zadane Mu pytanie, lecz odpowiada zgodnie z częstym zwyczajem żydowskim – pytaniem na pytanie.
Jezusowe pytanie jest niezwykłe w swojej treści; arcykapłani i starsi ludu, znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Jezus pyta bowiem o swojego poprzednika, o Jana Chrzciciela, którego Żydzi uznali za proroka, ale który został odrzucony przez przywódców duchowych narodu wybranego. Ci nie tylko, że nie chcieli przyjąć jego nauk, ale ostatecznie doprowadzili do jego zagłady. Jezus pyta: Od kogo pochodzi chrzest, którego udzielał Jan? Czy był to chrzest pochodzenia czysto ludzkiego? Czy też sam Bóg udzielił Janowi swego autorytetu? Arcykapłani, jak już wspomniano, znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Nie mogli powiedzieć, że chrzest Janowy był pochodzenia Boskiego, gdyż lud zarzucił by im brak wiary w orędzie, które głosił Jan. Nie mogli także odpowiedzieć, że był to chrzest czysto ludzkiego pochodzenia, gdyż w ten sposób naraziliby się ludowi. Nie chcieli więc odpowiedzieć Jezusowi na zadane przez Niego pytanie, a tym samy nie spełnili postawionego przez Jezusa warunku. Nic dziwnego, że i Jezus nie odpowiada na zadane Mu przez nich pytanie.
Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50
Polub stronę na Facebook