Śpiew, wino, kobiety – czyli rekolekcje adwentowe

Wprowadzenie

Śpiew, wino i kobiety – to hasło poprowadzi nas przez adwentowe rekolekcje. Tylko od nas – od naszych pragnień, postanowień i dążeń – zależy, czy Jezus narodzi się i pozostanie w naszych sercach. Nam nie objawił się anioł z nieba, jak Józefowi. Nie otrzymaliśmy znaku, o którym mówił prorok Izajasz do króla Achaza w pierwszej lekturze. Nie prowadziła nas gwiazda. Nie widzieliśmy łuny na niebie, która oświetlała drogę pasterzom i nie słyszeliśmy czystego śpiewu chórów anielskich. Ale jak wszyscy oni – bardzo oczekujemy na Pana…

Śpiew

Biblia odznacza się swoistym paradoksem. Jest w niej księga, w której ani razu nie pojawia się słowo „Bóg”, a jednocześnie jest to jedna z najpiękniejszych ksiąg Biblii. Pieśń nad pieśniami. To księga, która pięknymi słowami, pełnymi zapachów, kolorów i świateł opowiada o miłości kobiety i mężczyzny, o ich zauroczeniu i zakochaniu. Opowiada o ich tęsknocie. Właśnie dlatego od najdawniejszych czasów chrześcijanie w osobie oblubieńca widzieli Chrystusa, w osobie oblubienicy – Kościół. I właśnie dlatego chętnie czytano ją w Adwencie, bo w Adwencie Kościół tęskni za mającym nadejść oblubieńcem. Wystarczy wspomnieć choćby to wyznanie zakochanej do głębi serca dziewczyny, w której Kościół widzi sam siebie: „Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry!” (Pnp 2,8).

Wino

Maria Roseels, w swojej książce: „Nie oczekujcie poranka”, przekazuje bardzo prostą prawdę: „Każda miłość jest związana niekiedy ze strachem, niepokojem i bólem”. I również o takich uczuciach należy mówić. Sam Jezus jest tutaj dla nas wzorem. Płakał nad Jerozolimą, płakał nad grobem swego przyjaciela Łazarza, ale zapewne cieszył się i tańczył na weselu w Kanie Galilejskiej. Potrafił wyrażać na zewnątrz swoje uczucia. Jest jednak w opowiadaniu o przemianie wody w wino przesłanie dużo głębsze…

Kobiety

Przepełniony zapachem oliwek ogród był ulubionym miejscem modlitwy Jezusa. Modlitwy nocą. To tak jakby nazaretański Nauczyciel chciał dołączyć swój głos do hymnu uwielbienia, które po zmroku śpiewają Bogu zawieszone na atłasie nieba gwiazdy. Rzeczywiście w takiej scenerii przy lekkim nocnym wietrze, pośród owianych ciszą drzew, których liście wznoszą ku niebu delikatną muzykę, łatwiej się modlić. Gdy jednak tylko słońce wychyliło o świcie swą głowę zza horyzontu, Jezus rozpoczyna kolejny pracowity dzień: „o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich”  (J 8,1). Zasiadając na dziedzińcu świątynnym w celu nauczania tłumów, Jezus zajął jedyną słuszną pozycję Nauczyciela Prawa: pozycję siedzącą. W taki właśnie sposób zwykli nauczać rabini. Pozycja siedząca wyrażać miała ich autorytet. I właśnie wtedy na dziedziniec świątynny wkracza swoisty orszak uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Uczeni w Piśmie studiowali Torę, by wydobyć z niej konkretne zasady postępowania. Faryzeusze słynęli ze skrupulatnego przestrzegania tych zasad.

Polub stronę na Facebook