V Niedziela Wielkiego Postu roku C

fot. M. Rosik

Stworzona spojrzeniem

W końcowej akcie epizodu na scenie pozostają tylko ona i On. Jak pięknie napisał Augustyn w Traktacie o Ewangelii Jana: Dwoje pozostało, nieszczęśliwa i miłosierdzie – misera et misericordia. Jezus nie chciał zawstydzić cudzołożnicy w oczach innych. Nie patrzył jej w oczy. Pochylił się i pisał palcem po ziemi. By nie dać się wpędzić w pułapkę zgadywania treści naziemnej inskrypcji (gdyż rozwiązanie tej zagadki jest po prostu niemożliwe), przywołajmy tylko piękną interpretację św. Augustyna.

Biskup Hippony zauważa kontrast pomiędzy pisaniem Bożym palcem Dekalogu na twardym kamieniu a Jezusowym pisaniem na miękkiej ziemi. Kontrast ten miałby uwidaczniać przeciwstawienie surowych nakazów Starego Testamentu i prawa miłości Nowego Przymierza. Augustyński pomysł może zachwycać, kłopot jednak w tym, że posadzka na dziedzińcu świątynnym wcale nie była miękką ziemią. Herod Wielki zadbał o to, by wybrukować ją twardym kamieniem. A skoro tak, to wystarczy podmuch wiatru, by napis w prochu na kamiennej posadzce zniknął. I może właśnie o to tu chodzi? O pokazanie, że grzech kobiety może być wymazany jak podmuch wiatru wymazuje zapis na ziemi?

Końcowy dialog toczy się już tylko między jawnogrzesznicą a Jezusem. Do głosu dochodzi ta, którą faryzeusze i uczeni potraktowali jak przedmiot. Wcześniej Jezus uniknął wzroku kobiety. Teraz podnosi się i może jej spojrzeć prosto w oczy. „Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?” (J 8,10). Patrząc jawnogrzesznicy w oczy, przywraca jej utraconą przez grzech godność. Stwarza ją na nowo. Czystą i piękną. Stwarza przebaczającym spojrzeniem.

Brak śmiałości

Przypalona zupa? To dobry powód do rozwodu – twierdził niemal współczesny Jezusowi rabbi Hillel. Rabbi Akiba był jeszcze bardziej liberalny: każdy powód jest dobry, jeśli mężczyzna zechce rozwieść się z żoną. Najbardziej rygorystyczny był Szammaj. Jedynie bezdzietność i cudzołóstwo żony dają mężowi prawo, by wręczyć jej list rozwodowy.

Dlaczego więc stojącej przed Jezusem kobiecie cudzołożnej grozi śmierć przez ukamienowanie? Nie wiemy, czy była czyjąś żoną. Jeśli tak, to czemu w jednym przypadku sankcją za zdradę małżeńską był list rozwodowy, a w drugim śmierć przez ukamienowanie? Odpowiedzi należy szukać zapewne w zasadzie dwóch świadków. Jeśli świadkiem cudzołóstwa okazywało się dwóch mężczyzn (świadectwo kobiet nie było brane pod uwagę), wówczas należało ukamienować winną tego grzechu kobietę. Jeśli natomiast świadek był tylko jeden lub padło zaledwie podejrzenie o cudzołóstwo, wówczas wręczano list rozwodowy. W przypadku stojącej przed Jezusem kobiety nie ma wątpliwości. Faryzeusze śledzili ją i pochwycili na grzechu. Mają więc prawo żądać ukamienowania. Są jednak nieświadomi, że właśnie nadszedł moment konsternacji, który przerywa całe widowisko: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” (J 8,7).

Żaden z przynajmniej dwóch naocznych świadków grzechu nie ośmiela się podnieść kamienia. Kobieta nie ośmiela się podnieść oczu na swego Obrońcę. Jezus natomiast, aby jej nie onieśmielać, nie zamierza jeszcze sam się podnieść. Wciąż pochylony pisze palcem po ziemi. Aż do chwili, kiedy – jak pięknie pisał Augustyn w komentarzu do tej sceny – „dwoje tylko pozostało: Nieszczęśliwa i Miłosierdzie”. Dopiero teraz Nieszczęśliwa ocalona przez Miłosierdzie może śmiało rozpocząć nowe życie.

Stworzona przez przebaczenie

Opowieści Johna Gray’a o Wenusjanach i Marsjankach, dość popularne także i u nas, dostarczają wystarczającą liczbę dowodów, że kobieta i mężczyzna, choć z jednej gliny uczynieni, mają różne obdarowania. Mężczyzna otaczać ma płeć piękną poczuciem bezpieczeństwa, kobieta dostarczać mu winna czułości. Dość schematyczne rozumowanie mężczyzn złączone z inteligencją emocjonalną kobiet zaowocować może mądrą miłością.

Przytoczony przez Jana ewangelistę epizod, w którego centrum stoi kobieta nie najcięższych obyczajów i Jezus piszący palcem po ziemi, jest dość osobliwy. Jezus, podobnie jak starotestamentowy Jahwe, który posiada cechy Ojca i Matki, przejmuje na siebie obie role. Zapewnia grzesznicy poczucie bezpieczeństwa i otacza ją delikatną czułością. „Nikt cię nie potępił? – pyta – I Ja cię nie potępiam. Idź i od tej chwili już nie grzesz” (J 8,10-11). Spodziewany grad kamieni nie spada na długowłosą bohaterkę epizodu, a spojrzenie Jezusa – by jej nie zawstydzić – skupia się na piaskowych inskrypcjach. Kobieta zostaje ocalona. Więcej, zostaje stworzona na nowo. To do niej odnoszą się teraz słowa proroka: „Zaiste, jak niewiastę porzuconą i zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg: Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel”.

Do Jezusa przyprowadzono prostytutkę. Jego delikatna miłość stwarza ją na nowo. Od Jezusa odchodzi święta. Kobieta o czystym sercu. Kobieta stworzona na nowo – przez przebaczenie.

Polub stronę na Facebook