Cmentarz żydowski we Wrocławiu, ul. Ślężna (fot. M. Rosik)
Kiedy w listopadzie, pełni zadumy, której sprzyja jesienny klimat, odwiedzamy groby drogich zmarłych, często z naszych ust płynie do niebios gorąca modlitwa o ich zbawienie. Również w tej intencji najczęściej zamawiana jest przez wiernych Eucharystia. A nagrobne płyty zdobią trzy tajemnicze litery: R.I.P. To skrót od Requiescat in pace, czyli „Niech odpoczywa w pokoju!”, co również jest formą modlitwy.
Czy mamy podstawy sądzić, że możemy w jakikolwiek sposób wpłynąć na los tych, którzy odeszli już na drugi brzeg? Czy możemy dosięgnąć ich swą miłością? Czy Biblia daje podstawy do modlitwy za zmarłych? Sięgnijmy po trzy biblijne obrazy.
Ofiara za poległych
W 166 roku przed Chrystusem Żydzi wszczęli powstanie przeciw Antiochowi IV Epifanesowi, helleńskiemu władcy, który postanowił narzucić całemu narodowi wybranemu kult bogów pogańskich, jednocześnie zakazując składania przewidzianych prawem ofiar w świątyni jerozolimskiej. Na jego czele stanął wywodzący się z miejscowości Modin, leżącej niedaleko Jerozolimy, ród Machabeuszy, ludzi o szlachetnych sercach, wiernych religii ojców. Trwające sześć lat powstanie zakończyło się zwycięstwem Żydów, a wcześniej wznowieniem kultu w świątyni zbezczeszczonej przez pogańskie wojsko. Walki jednak były zacięte.
Podczas jednej z potyczek znaczna liczba żołnierzy żydowskich straciła życie. Gdy rodacy chcieli pogrzebać ciała zabitych, okazało się, że wielu z nich skrywało pod płaszczami figurki bożków pogańskich, skradzione z leżącej nad Morzem Śródziemnym Jamni. Juda Machabeusz, ówczesny przywódca powstania, postanowił złożyć ofiarę za poległych w czasie bitwy. Autor opisujący to wydarzenie zauważa:
„Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, co pobożnie zasnęli jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna”(2 Mch 12,43-44).
Zgodnie z żydowskim prawem, jeśli ktoś dopuścił się kradzieży – a tak właśnie postąpili polegli w walce żołnierze izraelscy – powinien złożyć w świątyni jerozolimskiej „ofiarę za przestępstwo”, błagając Boga o przebaczenie. Przywódca powstania postanowił uczynić to za swych poległych wojowników, aby w ten sposób zadośćuczynić Prawu. Była to jednocześnie – jak twierdzi autor księgi – forma „modlitwy za zmarłych”.
Chrzest za zmarłych
Jednym z ważnych tematów teologicznych korespondencji Pawła Apostoła z Koryntianami jest kwestia zmartwychwstania umarłych. Idea ta wydawała się niezrozumiała wielu chrześcijanom wywodzącym się z pogaństwa. Ich myślenie było przecież ukształtowane przez filozoficzną myśl starożytnych Greków, według których ciało to więzienie duszy, a śmierć oznacza wyzwolenie. Skoro śmierć uwalnia nas od ciała, jaki sens ma zmartwychwstanie fizyczne, czyli powtórne przyobleczenie ciała? Czy na powrót mamy wrócić do „więzienia”? – mogli pytać Koryntianie.
Wyjaśniając tę kwestię, Paweł enigmatycznie mówi o niejasnej praktyce przyjmowania chrztu za zmarłych:
„Bo co czynią ci, którzy przyjmują chrzest za zmarłych? Jeżeli umarli w ogóle nie zmartwychwstają, to po co za nich chrzest przyjmują?” (1 Kor 15,29).
Trudno dziś wyjaśnić, na czym polegała praktyka przyjmowania chrztu za zmarłych. Choć dyskusje co do jego przebiegu i znaczenia nie zostały rozstrzygnięte, wydaje się pewne, że miał on w jakiś sposób dopomóc ludziom, którzy pożegnali się z życiem. Należy zatem przyjąć, że praktykowanie tego typu formy pomocy zmarłym w pierwotnym Kościele było wyrazem przekonania o możliwości wpływania na ich los po śmierci. Można tutaj odnaleźć podstawy wczesnochrześcijańskiej modlitwy za zmarłych.
Wstawiennictwo za nieżyjącymi
Wielu biblistów jest przekonanych, że fragment listu Pawła do Tymoteusza, którego ustanowił biskupem w Efezie, zawiera modlitwę za zmarłego:
„Niech Pan użyczy miłosierdzia domowi Onezyfora za to, że często mnie krzepił i łańcucha mego się nie zawstydził, lecz skoro się znalazł w Rzymie, gorliwie mnie poszukał i odnalazł. Niechaj mu Pan da w owym dniu znaleźć miłosierdzie u Pana” (2 Tm 1,16-18a).
Onezyfor był przyjacielem Pawła. Według tradycji apokryficznej pochodził z Ikonium. Towarzyszył Apostołowi w trudnych chwilach uwięzienia w Rzymie – był dla niego wsparciem podczas oczekiwania na wyrok.
W końcowym pozdrowieniu listu znajdują się słowa: „Pozdrów Pryskę i Akwillę oraz dom Onezyfora” (2 Tm 4,19). Apostoł Narodów nie wspomina samego Onezyfora, ale jego dom. Wzmianka ta zdaje się sugerować, że w chwili, gdy pisze te słowa, jego przyjaciel już nie żyje. Paweł więc prosi Pana o miłosierdzie dla niego w dniu sądu. Oznacza to możliwość wstawiennictwa za zmarłymi, a pośrednio dowodzi praktyki modlitwy za zmarłych już u początku istnienia Kościoła.
Zachęta Jana Chryzostoma
W oparciu o powyżej wskazane fragmenty biblijne upowszechniła się w pierwotnym Kościele praktyka modlitwy za zmarłych. Była ona podyktowana silnym przekonaniem, graniczącym wręcz z pewnością, że modlitwy te mogą wpłynąć na los dusz potrzebujących oczyszczenia, by stanąć jako nieskalane przed Panem.
Dlatego w IV stuleciu Jan Chryzostom zachęcał:
„Nieśmy im pomoc i pamiętajmy o nich. Jeśli synowie Hioba zostali oczyszczeni przez ofiarę ich ojca, dlaczego mielibyśmy wątpić, że nasze ofiary za zmarłych przynoszą im jakąś pociechę? Nie wahajmy się nieść pomocy tym, którzy odeszli, i ofiarujmy za nich nasze modlitwy”.