Bazylika Grobu Pańskiego (fot. M. Rosik)
Tomasz z Akwinu twierdził, że wystarczyłaby jedna przelana kropla krwi Chrystusa, aby dokonać dzieła zbawienia. Inni sądzili, że nawet to nie byłoby potrzebne, gdyby Bóg postanowił inaczej. Dlaczego więc Jezus umarł na krzyżu?
Wrocławianka, alpinistka i himalaistka zarazem, Wanda Rutkiewicz, mawiała, że są w górach takie przepaści, których jeden człowiek nie potrafi pokonać, potrzebny jest ktoś drugi, kto poda linę. Bóg nie tylko podaje linę, ale przerzuca most nad przepaścią, która dzieli Go od człowieka. Mostem tym jest krzyż Chrystusa, most pomiędzy niebem a ziemią. Każdy kto wierzy w to co dokonało się na krzyżu i przyjmie dzieło Zbawienia przez wiarę, może otrzymać przebaczenie grzechów, a więc na nowo nawiązać relację z Bogiem.
Przebrnijcie tylko przez mój zwyczajowy początek, a dojdziecie do właściwej treści!
Poza Bazyliką Grobu Pańskiego w Jerozolimie do „grobu Jezusa” pretenduje także „grób w ogrodzie”, położony niedaleko Francuskiej Szkoły Biblijnej i Archeologicznej. Generał Charles Gordon był neofitą, gdy w 1883 roku zabrał się za poszukiwanie grobu Jezusa. Lokalizacja grobowej pieczary w tradycyjnym miejscu, na którym stanęła bazylika, nie przekonywała go. Wpadł na pomysł dość oryginalny, kreśląc plan Jerozolimy. Skoro grób Jezusa był na Golgocie, czyli w Miejscu Czaszki – myślał – oznacza to, że plan miasta musi przybrać kształt ludzkiego szkieletu. Jako miednicę wyznaczył meczet ze złotą kopułą, którego głowa jaśnieje w słońcu nad Jerozolimą. Sadzawka Siloe stanowiła stopy. W tak przyjętym schemacie miejsce na czaszkę wypadło w położonym malowniczo ogrodzie, pełnym oleandrów i geranium. To tylko potwierdziło przypuszczenia Gordona. Przecież grób Jezusa znajdował się w ogrodzie! Tam właśnie generał odnalazł pieczarę, którą uznał za właściwy grób Chrystusa. Nie przekonały go analizy danych z wykopalisk, które dowiodły, że choć grób wykuto w VIII w. przed Chr., jego ponowne wykorzystanie przypadło dopiero na V w. po Chr. Nawrócony i pełen zapału generał opublikował swe rewelacje i szybko zaczęto mówić o „grobie Gordona” (ang. „Gordon tomb”). Nazwa ta ze względu na fonetyczne podobieństwo rychło przekształciła się w „Garden Tomb” („grób w ogrodzie”) i tak znalezisko znane jest do dziś. Warto zajrzeć do gordonowskiego ogrodu, nawet jeśli jego odkrycie nie ma zbytniej wartości dla archeologii biblijnej. Warto, bo łatwiej wtedy wyobrazić sobie, jak wyglądały groby w czasach Jezusa. Pieczara grobowa w bazylice została przecież całkowicie obudowana kaplicą i z dawnego wyglądu pozostało niewiele.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16) – powiedział Jezus Nikodemowi. Nikodem zaś należał do faryzeuszów. Postanowił on też potajemnie spotkać się z Jezusem, aby zadać Mu pytanie o życie wieczne. Św. Jan ewangelista zanotował, że Nikodem przyszedł do Jezusa nocą. Ewangelia Janowa pełna jest symboliki, tak więc i noc oznaczać w niej może ciemności niewiedzy czy mroki grzechu. Nikodem jest zatem przedstawicielem ludzi błądzących w nocy grzechów i poszukujących zbawienia. Jezus wyjaśnia mu, że „Bóg nie posłał na świat swego Syna po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony… A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (J 3, 17-21).
Czy jednak konieczny był krzyż?
„Wielki Piątek Męki Pańskiej”, Nowe Życie (nr specjalny 2020) 16-17.
Polub stronę na Facebook